Dziennik przeanalizował wzrost PKB w latach 2000-2010 w całym kraju. Okazało się, że przez dekadę polska gospodarka realnie urosła o ponad 46,4 proc. Jednocześnie okazało się, że różnice między najbiedniejszymi a najbogatszymi regionami się pogłębiły, a Szczecin i okolice plasuje się zdecydowanie w tej pierwszej grupie.

Okazuje się bowiem, że w ciągu dekady wzrost PKB wyniósł tu jedynie 14,3 proc., a przez analityków Szczecin został uznany za "przegranego dekady". Dr Maciej Tarkowski z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, w wypowiedzi dla „Gazety”, zwraca uwagę, na fakt, że miasto było kiedyś ważnym portem dla Berlina, teraz już nie jest. Jego zdaniem, żeby odbudować tę pozycję, trzeba mieć nie tylko silne władze lokalne, ale też dobre relacje z władzą centralną. A tu Szczecin nigdy nie miał mocnej pozycji. Dlaczego znalazł się w ogonie zestawienia.

W Szczecinie brakuje też odpowiednio wykształconych absolwentów. Zdaniem specjalistów, wystarczyło, że pojawił się tu jeden inwestor, który otworzył centrum usług księgowych, a wyczyścił rynek pracy na dwa lata i zablokował rozwój tej branży. Kolejny powód: im więcej autostrad budujemy w kraju, tym mniejsza jest atrakcyjność terenów leżących przy samej granicy, dobrze skomunikowanych z bogatym Zachodem.
 

KZ