Start!

Start! 2013-06-17

Start! Relaks na wodzie

Firma A-Float powstała rok temu i oferuje niezwykłą usługę "floatingu" czyli unoszenia się na wodzie. Największą miłośniczką i propagatorką tej formy relaksu jest właścicielka firmy Joanna Soszka, którą przedstawiamy w kolejnej części "Startu!".

Joanna Soszka i kapsuła do floatingu  /fot.: ŁP / Joanna Soszka i kapsuła do floatingu /fot.: ŁP /

Wprowadzanie na rynek nowej, prawie zupełnie nieznanej usługi, to nie lada wyzwanie. Szczególnie, jeśli dotyczy ona sfery relaksu, dbania o dobre samopoczucie i zdrowie, w czym specjalizuje się firma A-Float, założona i prowadzona przez Joannę Soszkę. - A-Float to miejsce, w którym oferujemy usługę tzw. „floatingu”, czyli unoszenie się na wodzie – tłumaczy pani Joanna. – Pozwala ona naszym klientom na osiągnięcie stanu głębokiego relaksu, który przyczynia się do samorzutnego zdrowienia organizmu, odzyskiwania sił życiowych i wiary w siebie. Zapewniamy najczystszą formę relaksacji i zero grawitacji.

Na czym to polega? W eleganckim, minimalistycznie urządzonym, cichym salonie, w osobnych, wyciszonych i zaciemnionych pokojach znajdują się dwa urządzenia, z zewnątrz przypominające nieco pojazd kosmiczny. Są to specjalistyczne kapsuły, w których znajduje się po tysiąc litrów wody i 500 kg soli. Dzięki temu, wyporność wody jest tak duża, że wchodząc do środka i kładąc się, nie opadamy na dno, lecz unosimy się na wodzie.  – Sekret pełnego relaksu tkwi w odciążeniu ciała i całkowitym odcięciu od bodźców zewnętrznych - tłumaczy włascicielka.

Z „floatingiem” pani Joanna spotkała się po raz pierwszy w Londynie, jako klientka. Jak przyznaje, zawsze szukała sposobu na relaks, oderwanie się od trudów dnia codziennego, wyciszenie i odciążenie organizmu. Po pierwszej sesji wyszła tak wypoczęta, zadowolona i oczarowana, że nie tylko szybko wróciła na kolejną, ale pomyślała, że koniecznie trzeba to sprowadzić do Polski. Jednak od tego pierwszego przebłysku, do stworzenia A-Float w Szczecinie minęło kilka lat.

Zawodowo właścicielka „floatingowego” biznesu zajmowała się w tym czasie badaniami rynku, w Londynie pracowała dla tamtejszej firmy. Po powrocie do Polski chciała założyć własną firmę, o podobnej specjalizacji. Cały czas miała jednak dużo wątpliwości, szczególnie obawiała się braku potencjalnych klientów. I nagle przypomniała sobie o swoim ulubionym sposobie na relaks i stwierdziła, że właśnie tym się zajmie, a „floating” na pewno znajdzie w Szczecinie swoje wierne grono miłośników.

Przygotowania do otwarcia A-Float ruszyły w 2011 roku. Konieczne było znalezienie odpowiedniego lokalu, wystarczająco przestronnego, łatwego do adaptacji i położonego w ustronnym, cichym miejscu. Następnym krokiem był remont. Oprócz kwestii architektonicznych i wnętrzarskich w grę wchodziło także użycie odpowiednich materiałów, na przykład farb odpornych na sól i wilgoć. Do tego oczywiście całe wyposażenie. Prace trwały niemal rok i jak przyznaje właścicielka, koszty całości były niemałe. – Jedna kapsuła kosztuje tyle, co niezły samochód, ale mam pewność, że jest to sprzęt najlepszy na rynku – żartuje. – Sprowadziłam go z Anglii, prosto od producenta.

Otwarcie salonu odbyło się w lipcu ubiegłego roku. Pani Joanna rozpoczęła od marketingowego ruchu i zaprosiła na nie biznesmenów, lekarzy, sportowców, czyli liczne grono swoich potencjalnych klientów. Goście otrzymali również vouchery na sesję floatingu. Wkrótce firma A-Float zaczęła pojawiać się również w mediach, a także dwukrotnie w serwisach zakupów grupowych. – Najlepiej jednak działają osobiste rekomendacje osób, które u nas były i polecają nas swoim znajomym – mówi pani Joanna. - Przez ten rok zdobyłam grono stałych klientów, ale cały czas nie jest to tak wiele osób, jak by mogło być. Jestem jednak bardzo zdeterminowana i mocno wierzę, że „floating” stanie się popularny, bo po prostu sama wiem, jak to wspaniale działa.

Właścicielka A-Float przyznaje, że na tym etapie rozwoju firmy najważniejsze jest dotarcie do klientów z informacją. – Jeśli ktoś nie wie, jak to działa, jak może pomóc, to nie przyjdzie do nas, nawet za darmo – mówi. Dlatego razem z właścicielami podobnych salonów z Polski chcą założyć stowarzyszenie, które będzie propagowało „floating”. Pani Joanna chciałaby się również włączyć w badania prowadzone za granicą, dotyczące leczniczych właściwości unoszenia się na wodzie. Jak jednak sama przyznaje, to wymaga dotarcia do lekarzy, a niestety nie są oni zbyt otwarci na takie nowinki.

- Na szczęście klienci sami odkrywają możliwości i efekty jakie daje „floating” – mówi Joanna Soszka. – Zawsze jest to bardzo indywidualne. Czasem będzie to po prostu relaks i lepsze samopoczucie, czasem uwolnienie napięć, redukcja bólu na przykład pleców lub stawów. Niektórzy w kapsule zasypiają, inni wchodzą w stan głębokiej medytacji, jeszcze inni wpadają na genialne pomysły. „Floating” zwiększa również wydzielanie endorfin, więc wychodzimy niego po prostu szczęśliwsi.

Od niedawna w salonie oprócz sesji "floatingu" mozna również skorzystać z masażu. - Uznałam, że te dwie usługi doskonale się uzupełniają, znalazłam też profesjonalna masażystkę, która ma podobną wizję tego miejsca, jako królestwa spokoju, wyciszeniai relaksu - mówi pani Joanna, która cały czas myśli o dalszym rozwoju firmy i przyciąganiu do A-Float nowych klientów. W planach i marzeniach na przyszłość jest oczywiście otwarcie kolejnych salonów, a także stworzenie polskiego prototypu kapsuły do "floatingu".

ŁP

Artykuł jest częścią cyklu Start!, w którym prezentujemy młode firmy z województwa zachodniopomorskiego.

                      Partner główny:

        Partnerzy:


 

 


Tematy: Szczecin (597) | start (171) |
aktualizowano: 2013-06-24 11:17
Wszystkich rekordów:

Społeczność