Start!

Start! 2013-07-15

Start! Komis dla małych i dużych

Nieużywane zabawki zagracają całe mieszkanie, a nowe  kosztują fortunę? Z podobnym problemem borykali się Kinga i Marcin. Dlatego, aby pomóc sobie i innym otworzyli komis z zabawkami Koko.

Przygotowania do otwarcia komisu zajęły jego właścicielom kilka miesięcy /fot.: ŁP / Przygotowania do otwarcia komisu zajęły jego właścicielom kilka miesięcy /fot.: ŁP /

Koko Komis dla dzieci to po pierwsze miejsce, w którym można kupić używane zabawki i ubranka dla dzieci. Można również przynieść i zostawić do sprzedaży rzeczy, którymi nasze pociechy nie chcą się już bawić. Ale to nie wszystko, bowiem pomysł, który wcielili w życie właściciele, zakłada dużo więcej.

- Nasz komis jest podzielony na dwie części – wyjaśnia pani Kinga, twórczyni Koko Komisu. – Mamy strefę dziecka, w której znajdują się zabawki, książeczki, ubranka i buciki dla dzieci oraz strefę mamy, a w niej ubrania, torebki i biżuterię. Moim zamysłem było stworzenie miejsca, w którym rodzice, przede wszystkim mamy, będą mogli kupić dziecku tańszą zabawkę, a jednocześnie znajdą coś dla siebie. Miejsce jest urządzone tak, że maluch może sobie swobodnie oglądać i bawić się tym, co go interesuje, a mama w tym czasie oglądać i przymierzać ciuchy i biżuterię. A na koniec oboje mogą kupić to, co wybrali, bo nasze ceny są znacznie niższe, niż w normalnych sklepach. 

Koko działa na zasadzie komisu. Asortyment stanowią więc rzeczy przyniesione przez klientów. Pani Kinga osobiście wybiera te, które chciałaby widzieć u siebie na półkach. Muszą być czyste i nie mogą być zniszczone. Przynoszący też sam wyznacza cenę. Również jej wysokość decyduje o tym, czy przedmiot zostanie wystawiony w Koko. Właściciele komisu muszą bowiem doliczyć do niej swoją marżę, a zależy im na tym, żeby ceny nie były zbyt wygórowane. Do tego stawiają przede wszystkim na zabawki markowe i te, które są aktualnie modne wśród maluchów. A w tym, jako rodzice pięciolatki, sami muszą się świetnie orientować. Znajdziemy tu więc i Lego i Barbie i postaci z popularnych kreskówek. Te same zasady dotyczą ubrań i torebek dla pań. Nowa jest natomiast biżuteria, którą wykonuje zaprzyjaźniona artystka.

To również osobiste, rodzicielskie doświadczenia naprowadziły młode małżeństwo na pomysł otwarcia komisu dla dzieci.  – Kiedyś po raz kolejny wybrałam się do hurtowni po jakąś drogą zabawkę dla córki – wspomina pani Kinga. – Wracając z zakupów zaczęłam myśleć o tym, że większość rodziców i dziadków robi tak samo – płacą bardzo dużo za rzecz, którą dzieci pobawią się najprawdopodobniej kilka miesięcy, a później będzie ona zalegać w kącie z innymi zabawkami, którymi maluch już się znudził. Dlatego uznałam, że takie miejsce, w którym można zostawić używane zabawki, a jednocześnie kupić dużo taniej inne, może być wybawieniem dla wielu rodziców.

Pomysł szybko podchwycił mąż. – Bardzo spodobała mi się ta idea współdzielenia się przedmiotami i pomysł na połączenie w jednym miejscu dwóch światów: dziecka i mamy – mówi pan Marcin, właściciel komisu Koko. – Dodatkowo, w Szczecinie nie było do tej pory podobnego sklepu. Funkcjonują oczywiście komisy z rzeczami dla dzieci, ale najczęściej są tam wózki i inny sprzęt potrzebny do opieki nad dziećmi. Zabawki są tam jedynie dodatkiem. U nas nie ma takich rzeczy, jest natomiast coś dla dzieci i coś dla dorosłych i z tego co wnioskuję po opiniach klientów, bardzo się takie rozwiązanie wszystkim podoba. Słyszymy dużo pozytywnych komentarzy.

Komis został otwarty w maju. Jednak przygotowania zajęły kilka miesięcy. Na niewielki lokal przy ul. Łokietka właściciele trafili przypadkowo. Sami zrobili remont według koncepcji pani Kingi. – Chodziło mi o jasne, przytulne wnętrze, w którym klienci będą się dobrze czuli – tłumaczy. – Całe wyposażenie, wszystkie meble pochodzą z odzysku. Własnoręcznie je odnawialiśmy i malowaliśmy. Chciałam żeby było nie tylko tanio, ale także ekologicznie. Pierwszy towar na półkach pochodził od pociechy właścicieli. – Oczywiście wytłumaczyliśmy córce o co chodzi, że otwieramy taki sklep, że może w nim sprzedać zabawki, którymi już się nie bawi, a za zarobione w ten sposób pieniądze kupi sobie coś nowego – wspominają właściciele Koko. – Sama zdecydowała, co odda do komisu, a potem zgodnie z umową wybrała sobie cos innego, również z komisowych zabawek.

Przedsiębiorcy przyznają, że uruchomienie sklepu znacznie uszczupliło ich budżet, stąd brak szerszej promocji komisu w mieście. Pierwszymi klientami byli więc po prostu sąsiedzi z ulicy, których bardzo zainteresował nietypowy wystrój lokalu. Wielu z nich odwiedza Koko regularnie i nie szczędzi właścicielom ciepłych słów. – NIektórzy odradzali nam tę lokalizację, ale okazało się, że sąsiedztwo jest cudowne – mówi pani Kinga. – Mamy stałych klientów, których nie zawsze stać na kupowanie zabawek w normalnych cenach, na przykład starze panie, które dziękują nam, że mogą częściej coś kupić swoim wnukom. Ale są też klienci, którzy mogliby pozwolić sobie na kupno nowych zabawek, ale spodobała im się nasza idea, nie chcą wyrzucać starych rzeczy, zostawiają je u nas za symboliczną cenę, ale też często kupują coś innego. A samym dzieciom to naprawdę nie robi różnicy, że zabawka jest używana. Wychodzą stąd tak samo szczęśliwe jak z firmowego sklepu.

Właściciele przyznają, że po niespełna dwóch miesiącach funkcjonowania komisu, trudno mówić o zarobkach. Dlatego nie zrezygnowali ze swoich dotychczasowych zajęć, a Koko jest otwarte tylko popołudniami, od godz. 15 do 18. Pracują w nim na zmianę. Pan Marcin zdecydowanie lepiej odnajduje się w kontaktach z dziećmi, ale paniom też chętnie doradzi. Pani Kinga za to uwielbia kontakt z klientami i tymi małymi i starszymi. Ma też całą masę pomysłów na to, jak rozwijać rodzinny interes. – Chciałabym nawiązać współpracę z młodymi artystami, którzy mogliby u mnie wystawiać swoje prace, szczególnie obrazy dla dzieci, a także z młodymi projektantami, których chciałabym namówić na sprzedawanie u nas swoich ubrań. Mogłoby to być z korzyścią dla nich i oczywiście dla komisu, w którym można by było znaleźć prawdziwe perełki. Jeśli natomiast miałabym tylko nieco więcej miejsca, chciałabym organizować warsztaty kreatywne dla dzieci. Póki co jednak, skupiamy się na tym co jest i wnajbliższym czasie chcemy sie skupić na promocji Koko.

ŁP

Artykuł jest częścią cyklu Start!, w którym prezentujemy młode firmy z województwa zachodniopomorskiego.

                      Partner główny:

        Partnerzy:


 

 


 

Tematy: Szczecin (597) | start (171) |
aktualizowano: 2013-07-26 08:57
Wszystkich rekordów:

Społeczność