Start!

Start! 2013-03-11

Start!: Biznes ulepiony z gliny

Katarzyna Kamrowska to kolejna bohaterka cyklu "Start!", która opowiada o tym, jak złe doświadczenia z pracodawcami i odkrycie nowego hobby doprowadziło ją do otwarcia własnej działałności - Pracowni Ceramicznej.

Katarzyna Kamrowska ze swoimi dziełami  /fot.: ŁP / Katarzyna Kamrowska ze swoimi dziełami /fot.: ŁP /

Już od kilku lat nieprzerwanie trwa moda na różnego rodzaju rękodzieła. Ręcznie wykonywana biżuteria, ozdoby, ubrania, elementy wystroju wnętrz, etniczne meble i wszystkie tego typu wyroby budzą zachwyt u osób ceniących styl i oryginalność, a dzięki temu również świetnie się sprzedają. W trend ten świetnie wpisuje się Katarzyna Kamrowska i jej Pracownia Ceramiczna.

- Wykonuję praktycznie wszystko, co daje się ulepić z gliny – wyjaśnia młoda artystka i właścicielka firmy. - Najczęściej są to jednak naczynia użytkowe i ozdobne: misy, talerze, patery, mydelniczki, kafle, wazony. Moim pomysłem jest ceramika z dedykacjami, przeznaczona przede wszystkim na prezenty, np. patery czy kieliszki z imionami młodej pary na ślub czy pamiątkowe przedmioty dla dzieci, takie jak ozdobne magnesy z imieniem i datą narodzin, pierwsze gwiazdki do powieszenia na choince czy pierwsze pisanki czyli ceramiczne jajka z imieniem dziecka. Robię także trochę biżuterii, ale to mnie najmniej pasjonuje. Aktualnie oczywiście jestem pochłonięta przygotowywaniem pater na jajka oraz ceramicznych pisanek, zajączków i baranków.

Pani Kasia ma wykształcenie artystyczne, choć z ceramiką zetknęła się już po szkole. Ukończyła Liceum Plastyczne i Wyższą Szkołę Sztuki Użytkowej na kierunku grafika użytkowa. – Po studiach pracowałam w kilku agencjach reklamowych, ale chyba miałam szczególnego pecha, bo zazwyczaj trafiłam na nieuczciwych pracodawców – wspomina właścicielka Pracowni Ceramicznej. - Były problemy z odprowadzaniem składek do ZUS-u, umowami, czasem pracy. Zniechęcona założyłam własne studio graficzne, które prowadziłam przez trzy lata - najpierw w Szczecinie, a później w Warszawie, w której przez jakiś czas mieszkałam.

Młoda artystka szybko jednak przekonała się, że choć to zajęcie jest dość satysfakcjonujące finansowo, to jednak czuła, że nie może się w nim w pełni realizować. – Zdarzało się, że musiałam po prostu robić rzeczy, o których wiedziałam, że są brzydkie, bo takie było życzenie klienta – mówi. – Niestety, w Polsce to dość powszechne, że zatrudnia się specjalistę w jakiejś dziedzinie, a potem i tak wie się najlepiej, tak jak w moim przypadku, co jest dobre i poprawne graficznie.

Pani Katarzyna zamknęła więc działalność i oddała się życiu rodzinnemu. Wtedy też zainteresowała się ceramiką. Już w Warszawie zaczęła uczęszczać na warsztaty, a glina coraz bardziej ją wciągała. Po jakimś czasie wróciła na rodzinną ziemię i zamieszkała na wsi niedaleko Szczecina. – Kiedy tylko mój synek nieco się usamodzielnił i miałam więcej czasu dla siebie, od razu wróciłam do ceramiki – mówi pani Katarzyna. - Na początku wykonywałam rzeczy dla siebie, dla znajomych, a gdy zauważyłam, że cieszą się one uznaniem stwierdziłam, że może warto byłoby spróbować na szerszą skalę.

Wymagało to jednak stworzenia profesjonalnej pracowni. Warunki mieszkaniowe pozwoliły na wygospodarowanie na ten cel osobnego pomieszczenia. Jego centralny punkt stanowi piec ceramiczny. Jest to także największy wydatek przy organizowaniu własnego warsztatu, bo ceny takich pieców zaczynają się od  2 tys. euro. Jak podkreśla właścicielka, jest to jednak sprzęt na lata. Resztę materiałów i narzędzi można kompletować sukcesywnie. - Potrzebna jest oczywiście glina – wylicza właścicielka Pracowni Ceramicznej. – Do jej kształtowania można używać koła elektrycznego, ale można ją również formować ręcznie, używając technik bardziej tradycyjnych. Następnie gliniane wyroby się suszy, do czego przydaje się dużo półek, po czym glina trafia do pieca na pierwszy wypał tzw. biskwit. Później trzeba glinę pokryć szkliwem i znowu trafia do pieca. Wszystko razem zajmuje 2-3 tygodnie.

W materiały zaopatruje się w internecie, gdyż w Szczecinie nie ma sklepu stacjonarnego dla ceramików. Ale nie jest to problem, a kurierzy dowożą nawet ciężkie paczki z gliną pod sam dom. Swoje wyroby artystka sprzedaje za pośrednictwem internetowych galerii i sklepów z rękodziełem, prowadzi także bloga i funpage na portalu społecznościowym, skąd spływa najwięcej zamówień. – Moją pracę cały czas ogranicza nieco opieka nad dzieckiem, dlatego nie tworzę i nie sprzedaję tak dużo, jak bym mogła – tłumaczy pani Katarzyna. – W przyszłości na pewno zamierzam zwiększyć produkcję. Chciałabym też spróbować samodzielnie nowych technik, które poznałam na warsztatach, np. raku, czyli japońskiej metody wypalania ceramiki żywym ogniem.

Pani Kasia prowadzi również warsztaty ceramiczne. - Mam jedną stałą uczennicę, która do mnie przyjeżdża – mówi. - Okazjonalnie trafiają do mnie też pojedyncze osoby, które chcą sobie jednorazowo coś ulepić. Na większą skalę dzielę się swoją wiedzą w Pracowni Plastycznej „Artissimo”, którą prowadzi moja siostra. Tam prowadzę cykliczne zajęcia. Już niedługo jednak planuję rozwinięcie warsztatowej działalności, w związku z tym że sąsiaduje on z gospodarstwem agroturystycznym „Hańczówka” prowadzonym przez mojego tatę. Zajęcia z ceramiki u mnie będą jedną z atrakcji proponowanych gościom. Już w lecie natomiast na pewno będę prowadziła warsztaty podczas „Wakacji z Artissimo”, czyli artystycznych koloni dla dzieci, które organizuje moja siostra.

Pani Kasia z chęcią dzieli się swoja wiedzą i umiejętnościami z innymi, nie martwiąc się zupełnie tym, że w praktyce „wychowuje sobie konkurencję”. – Coś takiego właściwie w tej branży nie istnieje – tłumaczy. - Jeśli komuś się podoba to, co tworzę, to wybierze właśnie to i raczej nie będzie miało znaczenia, czy ktoś inny sprzedaje swoje produkty taniej. Na portalu z rękodziełem jest kilka osób sprzedających ceramikę, jednak każdy z nich w zupełnie innym stylu. Nie czuję się tą „konkurencją” zagrożona. Dodatkowo uważam, że i tak ceramików jest na rynku mało, a ludzie coraz bardziej doceniają pracę rąk, a coraz częściej odchodzą od wyrobów chińskich i masowych. Na ilość zleceń na pewno nie narzekam.

ŁP

Artykuł jest częścią cyklu Start!, w którym prezentujemy młode firmy z województwa zachodniopomorskiego.

                      Partner główny:

        Partnerzy:


 

 



 

Tematy: Szczecin (597) | start (171) |
aktualizowano: 2013-03-19 09:37
Wszystkich rekordów:

Społeczność