Informacje
Jachty ze Szczecina pływają po całym świecie
Szczecinbiznes.pl: Pana firma to nie tylko biznes, ale przede wszystkim wielka pasja. Jakie były jej początki?
Andrzej Armiński: Rzeczywiście, firma Projektowanie i Budowa Jachtów powstała na bazie mojego największego hobby, czyli żeglarstwa, którym pasjonuję się od lat szkolnych. Jest także konsekwencją mojej drogi zawodowej, gdyż projektowałem jachty już jako student, potem pracownik stoczni Warskiego, czy w końcu Politechniki Szczecińskiej. Nadszedł w końcu moment, gdy stwierdziłem, że mogę zajmować się tylko tym. Zaczynałem od zaprojektowania i zbudowania kilku jachtów dla siebie i dla przyjaciół. W końcu, po zakończeniu rejsu dookoła świata, postanowiłem osiąść na lądzie na trochę dłużej i w roku 1998 oficjalnie otworzyłem stocznię. Na początku był to skromny warsztat w Mierzynie, a z czasem, w miarę zdobywania kolejnych kontraktów, przeniosłem firmę do budynków po Polskiej Żegludze Morskiej przy ul. Hryniewieckiego.
Jakie jachty są budowane w Pana stoczni?
Budujemy wyłącznie jachty pełnomorskie, czym różnimy od innych polskich firm, które w dużej części opierają swoją działalność na jednostkach śródlądowych. Nasza podstawowa produkcja to katamarany, a wśród nich nasz sztandarowy model Broadblue 385, przeznaczony do żeglugi turystycznej, dość popularny na rynku światowym. Budujemy też większy, 12-metrowy katamaran, Format 400C, ale ten jest bardziej „z pazurem”, idealny do szybkiej żeglugi na przykład po Morzu Śródziemnym. Oprócz tego mamy serię jachtów typu Mantra. To są mniejsze jednostki jednokadłubowe, a ich nazwa wzięła się od mojego pierwszego jachtu, którym jako młody człowiek pływałem po ciepłych wodach. Potem była Mantra 2, którą płynąłem przez Atlantyk. Na Mantrze 3 opłynąłem świat, pod koniec lat 90. Potem zbudowaliśmy serię jachtów Mantra 7000, które bardzo rozruszały środowisko żeglarskie w Szczecinie i z sukcesami brały udział w wielu regatach krajowych i zagranicznych. To były pierwsze nasze produkty. Potem ruszyliśmy z większą Mantrą 8,5-metrowa i 9,5-metrowym jachtem regatowym. Z ciekawostek – zbudowaliśmy też kajak dla Aleksandra Doby, który jako czwarty człowiek na świecie, przepłynął na nim Atlantyk.
Na jakie rynki są produkowane te jednostki?
Produkujemy prawie wyłącznie dla odbiorców zagranicznych. Nasi partnerzy handlowi są przede wszystkim w krajach lubiących luksus, takich jak Wielka Brytania czy Włochy. Stamtąd jachty są dystrybuowane m.in. do Stanów Zjednoczonych, Dubaju czy Hongkongu. Dużo naszych jachtów pływa po Morzu Śródziemnym.
Wasi klienci to indywidualni odbiorcy, czy pośrednicy?
Współpracujemy z zagranicznymi dystrybutorami. Nasi partnerzy to firmy, które mają już ugruntowaną pozycję i jachty są sprzedawane pod ich marką. Czasami są to wspólne przedsięwzięcia, czasami ich zlecenia. Mamy też krajowych zaprzyjaźnionych żeglarzy, którzy od czasu do czasu zamawiają u nas jachty i bardzo chętnie je dla nich buduję.
Jachty budowane są seryjnie czy na konkretne zamówienie?
Produkcja jest seryjna, ale jest dużo modyfikacji, które wprowadzamy na życzenie. Poszczególne jednostki są budowane od zera, do końca, do najmniejszego szczegółu. Tym też się różnimy od innych polskich stoczni, które najczęściej wykonują tylko określony zestaw prac laminiarskich, a wykończenie jest robione np. w Niemczech. My robimy jachty od początku do końca, co wynika z naszej filozofii, która zakłada działalność autorską i proponowanie klientom gotowych produktów. Nie sprzedajemy taniej siły roboczej, a raczej własny wyrób, z charakterem i określona jakością.
Ile trwa budowa takiej jednostki?
Katamaran jesteśmy w stanie zbudować w niewiele ponad dwa miesiące.
Jaka jest cena takiego jachtu?
Katamaran z dobrym wyposażeniem to koszt na poziomie 250 tysięcy euro. Bardzo często jest tak, że nasi klienci, którzy już nie pracują, odchowali dzieci - ruszają żeglować po świecie by spełnić swoje marzenia. Za taką cenę jesteśmy w stanie zapewnić im wyposażenie umożliwiające normalne mieszkanie na jachcie.
Jak dużo takich jednostek rocznie produkujecie?
Skala produkcji jest zmienna. Kilka lat temu był okres wielkiej prosperity, kiedy zatrudnialiśmy 75 ludzi i z wielkim trudem dawaliśmy radę z wszystkimi zamówieniami. Teraz wszystkie firmy jachtowe w Polsce przeżywają kryzys, dlatego że produkują głównie na zachód, a tam jest recesja, stąd zapotrzebowanie na jachty gwałtownie spadło.
Kiedyś w kolejce na zbudowanie czekało dziesięć jachtów. Teraz długiej kolejki nie ma, produkujemy na bieżąco.
Skąd pochodzą materiały do budowy?
Gdy zaczynałem budować jachty w latach 80 dostępu do materiałów praktycznie nie było. Włókno węglowe a także wiele podstawowych materiałów i osprzęt trzeba było sprowadzać zza żelaznej kurtyny. Teraz, gdy jesteśmy w UE i nie ma ograniczeń celnych, wiele materiałów dostępnych jest tuż za granicą, a także w kraju.
Skąd bierze pan specjalistów?
Z wykwalifikowanymi pracownikami nie ma problemu, gdyż Szczecin ma duże tradycje stoczniowe. Gdy uruchamiałem swoje przedsięwzięcie, wielu znajomych szkutników dołączyło do mnie. Ci ludzie oczywiście się starzeją, ale udało się wykształcić kolejnych, którzy nadal pracują z nami. Mamy w Szczecinie wydział okrętowy. W tej chwili zatrudniam trzech młodych inżynierów, absolwentów tego wydziału.
Jak wygląda konkurencja w tej branży?
Branża katamaranów mocno się obecnie rozwija. Rośnie liczba producentów. Szczególnie dużo jest ich we Francji. Tam powstają setki jachtów rocznie i tam wyznaczane są trendy. Jeśli chodzi o naszą konkurencyjność względem innych firm, to polega ona na tym, że jednocześnie jesteśmy w stanie projektować i budować, a na dodatek robimy to tanio, solidnie i jesteśmy dobrze zlokalizowani. To pozwala nam optymistycznie myśleć o przyszłości. Szczecin to dobre miejsce na taką działalność. Mam nadzieję, że już niebawem będziemy budować dużo jachtów dla polskich żeglarzy. Oczywiście trudnością jest to, że sezon żeglarski jest tu krótki, a pogoda nienajlepsza. Nie ma u nas takiej tradycji żeglowania, jak w krajach zachodnich. Nie do pomyślenia jest na przykład, aby członek brytyjskiego rządu nie posiadał jachtu.
Rozmawiali: MAB i ŁP