Cukiernia nazywa się
Słodki Biznes i działa przy al. Bohaterów Warszawy. W witrynie jest już świąteczna wystawa z pierniczkami. Wewnątrz czuć zapach wypieków, a w białych gablotach czekają kruche ciasteczka i świeże drożdżówki. Na ladzie – kosze z ręcznie zdobionymi piernikami, niektóre ze szczecińskimi akcentami. W lodówce stoją ciasta z bitą śmietaną, serniczki z sosem malinowym czy jabłecznik. Wszystkie wypieki oparte są na autorskich przepisach Pauliny Doruch i robione wyłącznie z naturalnych produktów. W cukierni do słodkości można napić się czekolady i kawy.
Paulina Doruch chciała wystartować z cukiernią we wrześniu 2015 roku, niedługo po ukończeniu technikum gastronomicznego. W maju 2015 roku założyła działalność gospodarczą i znalazła odpowiedni, ok. 40-metrowy lokal. Wówczas zaczęły się wydatki. Bo miejsce było wynajmowane przez inną firmę i trzeba było zapłacić odstępne, a następnie dostosować dość zaniedbany lokal do działalności gastronomicznej zgodnie z wymogami Sanepidu. Cukiernię trzeba było również wyposażyć w sprzęt do wyrobu ciast – Paulina Doruch kupiła na początek m.in. dwa zwykłe piekarniki i kilka domowych mikserów oraz dwa stoły z krzesłami dla klientów. Okazało się przy tym, że przedsiębiorcza uczennica nie ma możliwości skorzystania z dofinansowania do założenia działalności w urzędzie pracy. Nie udało się jej również zaciągnąć pożyczki z Funduszu Klon, bo nie miała dwóch żyrantów. Pozostał jej kredyt gotówkowy.
W cukierni właścicielce pomaga koleżanka. Na razie na umowę-zlecenie.
– Nie mogę mieć praktykanta, bo musiałabym mieć tytuł mistrza cukiernictwa, czyli sześć lat praktyki zawodowej. Z urzędu pracy również nie mogłam mieć dofinansowania na utworzenie stanowiska pracy, bo warunek jest taki, że działalność musi być prowadzona od przynajmniej sześciu miesięcy – mówi Paulina Doruch.
Jak na razie właścicielce cukierni na wszystko brakuje czasu. Pracę w cukierni zaczyna zwykle przed godz. 8, by do godz. 10, kiedy otwiera drzwi dla klientów, upiec świeżą partię wypieków na dany dzień. Paulina Doruch cukiernię zamyka o godz. 18. Zanim zrobi porządki i przygotuje składniki na kolejny dzień jest godz. 19. Nieraz jedzie jeszcze po zaopatrzenie. Na sprawy „papierkowe” czy zajęcie się profilem cukierni na Facebooku pozostaje jej późny wieczór. W poniedziałki, gdy od godz. 6 sprzedaje drożdżówki w promocyjnej cenie, młoda cukierniczka jest w pracy już po godz. 3.
Wytwarzane z naturalnych składników (prawdziwe masło, mąka, jaja) wypieki mają już grupę zwolenników. W cukierni zamówić można również torty.
Właścicielkę Słodkiego Biznesu cieszy wzrastająca liczba klientów: – W ostatnią sobotę drzwi prawie się nie zamykały, tylu było klientów. Sprzedałam wszystko, zostały prawie tylko okruszki. Pojawiły się też kolejne pozytywne opinie na Facebooku. Mam nadzieję, że tak będzie dalej.
Paulina Doruch już ma kolejne pomysły na przyciągnięcie klientów do cukierni. W najbliższych planach ma poszerzenie oferty i udział w kiermaszach świątecznych na Pogodnie i w Alei Kwiatowej. Po świętach zamierza kupić profesjonalny sprzęt cukierniczy, rozpromować cukiernię i zatrudnić jeszcze jedną osobę na umowę o pracę. Za jakiś czas chciałby również robić tzw. słodkie stoły i torty weselne.
ak