Informacje
Słodki pomysł na interes
Rozmowa z Marzeną Zubowicz, która od miesiąca prowadzi cukiernię Cup&Cake przy deptaku Bogusława w Szczecinie.
Szczecinbiznes.pl: Czym różni się Cup&Cake od innych cukierni?
Marzena Zubowicz: Jest to pierwsze miejsce, w którym sprzedajemy przede wszystkim ciasteczka cup cake i muffiny. Te pierwsze to rodzaj ciastka wypełnionego owocami, budyniem lub innym nadzieniem i udekorowanego kremem. Muffiny natomiast to rodzaj babeczki, w naszym wydaniu oczywiście w różnych smakach. Chciałam, aby to miejsce wyróżniało się również wyglądem i atmosferą. Ciepłe, słodkie kolory i dodatki, mają od razu kojarzyć się z łakociami, a wnętrze ma sprawiać wrażenie domowego.
Skąd pomysł na taki słodki biznes?
Pomysł jest zaczerpnięty z zagranicy: ze Stanów i Anglii, gdzie tego typu miejsca są bardzo popularne. Poza tym jest to kontynuacja rodzinnej tradycji, ponieważ moi rodzice prowadzą cukiernię. O otwarciu Cup&Cake myślałam już od dawna, ale dopiero w tym roku, za namową przyjaciółki, wcieliłam ten pomysł w życie.
Co jest potrzebne do prowadzenia takiego miejsca?
Oczywiście trzeba mieć odpowiedni lokal. Nasz był do generalnego remontu. Próbowałam wszystko zrobić po kosztach, dlatego na przykład część wyposażenia pochodzi z komisu. Część rzeczy kompletowałam już wcześniej, mając cały czas w głowie pomysł na taki lokal. Konieczne było jednak wynajęcie ekipy budowlanej. Ostatecznie wszystko trwało ponad dwa miesiące i pochłonęło cztery razy więcej pieniędzy, niż szacowałam.
Kiedy te nakłady się zwrócą?
Myślę, że za jakiś rok.
Skąd pochodzą wypieki?
Ciastka wypiekane są w cukierni moich rodziców – Izybar w Policach. Receptury pochodzą z wielu źródeł. Wiele na przykład z angielskich książek, które przywiozłam, część z internetu. Wszystkie najpierw sprawdzam razem z cukiernikami. Na pewno zależy mi na tym, żeby nasze wypieki nie były sztampowe, przełamywały przyzwyczajenia i cieszyły oko.
Do jakich klientów chcecie trafić?
Nie ma dla mnie podziału na klientów. Nasze ceny nie są wygórowane, więc wydaje mi się, że jest to miejsce dla każdego i różni klienci przychodzą. Na pewno jest więcej pań, może ze względu na wystrój i kolorystykę. Czasem wchodzą panowie i chcą się wycofać, stwierdzając, że strasznie tu różowo. Wtedy zapraszam ich do drugiej sali, w której mamy trochę inny wystrój. Ale są to jednak ludzie raczej młodzi.
Ile osób jest zatrudnionych w Cup&Cake?
Mam dwie ekspedientki i sama również czasem staję za ladą.
Co jest najtrudniejsze w samodzielnym prowadzeniu takiej działalności?
W moim przypadku najtrudniej było podjąć ostateczną decyzję. Jednego dnia mówiłam sobie – tak, robię to, kolejnego dopadało mnie zwątpienie i przekonanie, że sobie nie poradzę. Ale wtedy dostawałam pozytywnego „kopa” od rodziny albo chłopaka. To chyba jest najważniejsze – żeby mieć wsparcie. W moim przypadku liczy się również to realne wsparcie, jakim jest firma moich rodziców, w której zamawiam wypieki. Nie wiem, czy współpraca z innymi cukierniami układałaby się tak samo i czy wtedy miałabym podobne możliwości.
Jakie są plany na przyszłość właścicielki Cup&Cake?
Myślę o otwarciu kolejnego lokalu, ale w innym mieście.
Rozmawiała Łucja Pawłowska