Szczecinbiznes.pl: Netcamp ma już trzy lata. Czym jest i dlaczego powstał?

Maciej Jankowski: Netcamp to cykliczne spotkania branży internetowej, na których co miesiąc spotykają się przedsiębiorcy, pracownicy firm IT, studenci zainteresowani tą tematyką, po to, aby się zintegrować, posłuchać  prezentacji, poznać rynek, konkurencję, podzielić się wiedzą. Naszym celem była przede wszystkim była integracja środowiska.  W Szczecinie ta branża  była bardzo rozdrobniona, było bardzo wiele małych firm, które nie wiedziały o sobie nawzajem. Chcieliśmy to zmienić i chyba w znacznym stopniu się to udało. Do tej pory odbyło się 26 spotkań, przez które przewinęło się ok. 1200 osób. W tym roku powołaliśmy również fundację, której głównym projektem jest właśnie organizowanie spotkań, jednak już na przyszły rok mamy bardzo ambitne plany. Już pod koniec stycznia zrobi się o nas głośno, gdyż będziemy reprezentowali Polskę w pewnym ogólnopolskim projekcie. Nie mogę jednak jeszcze zdradzić szczegółów. 

Czy te spotkania mają również charakter biznesowy?
Oczywiście – jedną z ich wartości są właśnie nowe kontakty biznesowe. To szczególnie ważne w przypadku startupów, czyli młodych firm technologicznych, które przede wszystkim chcemy promować. Często bowiem pojawiają się tutaj ludzie z pomysłami, ale np. szukają partnerów, wykonawców, czy po prostu innych firm do wspólnych przedsięwzięć. Jeśli chodzi o startupy, to organizujemy także różne konkursy dla nich, a od przyszłego roku uruchamiamy nawet specjalny program wspierający młode firmy w branży IT.

Jak zmieniała się ta branża w Szczecinie przez ostatnie trzy lata?

Na pewno wzrosła liczba firm. Trzy lata temu było ich ok. 60, w tej chwili mówi się o blisko 400. To bardzo duży skok. Jeśli chodzi o przekrój tych firm, to Szczecin jest dość dziwnym miastem pod tym względem, bo mamy tu tylko kilka dużych firm, a większość to małe i średnie przedsiębiorstwa. Oczywiście te duże firmy, jak Tieto czy BLStream to swego rodzaje odkurzacze, które wciągają studentów. Cieszy nas jednak to, że powstaje coraz więcej startupów, które tworzą oprogramowania, projektują strony, zajmują się marketingiem internetowym. Są też zupełne perełki, które działają w Szczecinie, ale tworzą na rynek globalny, np. opracowują aplikacje dla Disney’a czy BMW. Ten rynek cały czas się rozwija, a branża praktycznie nie odczuła kryzysu.

Czy jest tak dobrze, że zgodnie z zapowiedziami władz miasta, wkrótce będziemy mogli myśleć o Szczecinie, jak o polskiej „Dolinie Krzemowej”?

„Szczecińska Dolina Krzemowa” to wizja, którą my również propagujemy, m.in. właśnie  poprzez integrowanie i wspieranie szczecińskich firm. I jestem przekonany, że rzeczywiście, z takim potencjałem i przy pewnym wkładzie pracy i pieniędzy, jesteśmy w stanie to osiągnąć. Pierwszym, bardzo dobrym krokiem jest uruchomienie Technoparku Pomerania, który na pewno wspomoże działanie wielu przedsiębiorstw, ale i większych projektów. Dlatego uważam, że najbliższe lata rysują się pod tym względem bardzo obiecująco.  Ale „Dolina Krzemowa” to nie tylko infrastruktura czy powierzchnie biurowe, ale przede wszystkim ludzie. Ta wizja musi powstać w głowach młodych ludzi, którzy będą mieli do wyboru łatwą karierę w korporacjach, często związaną z wyjazdem do innych miast, albo swój biznes i bardziej twórczą pracę na własny rachunek. 

Czy ciężko jest otworzyć własną działalność w tej branży? Czy konieczne są duże  nakłady?

Na pewno o wiele prościej niż inne biznesy, bo trudno tu mówić o dużych nakładach. Tak naprawdę, podstawową rzeczą w tej branży jest know – how. Jeśli chodzi o koszty uruchomienia takiej działalności to nie są one duże, poza tym jest też cały szereg dotacji inwestycyjnych dla innowacyjnych projektów czy konkursów, z których można pozyskać fundusze na większe inwestycje. 

Czym zajmują się szczecińskie IT?

Mamy sporo firm które piszą oprogramowania dla przeróżnych branż, np. dla gabinetów dentystycznych, czy tworzą produkty do optymalizacji i pozycjonowania stron internetowych. Kilka firm zajmuje sie np. rozrywką czyli tworzeniem gier i róznego rodzajhu aplikacji. Natomiast duze firmy to przede wszystkim outsourcing IT, gdzie programiści tworzą i rozwijają projekty na zagraniczne rynki.

Czy szczecińskie uczelnie nadąrzają za potrzebami rynku, jeśłi chodzi o kształcenei informatyków?

Niestety, uczelnie są w tym wzgkędzie często ograniczone, np. przez programy nauczania. Choć to się zmienia i widzimy coraz większe otwarcie nauki na biznes. Jako fundacja NetCamp jesteśmy członkiem rady do spraw kompetencji absolwentów wydziału informatyki. Są tam też przedstawiciele biznesu, którzy pokazują w jakim kierunku powinno isc nauczanie, jakie są potrzeby branży. Współtworzymy równeiż projekt Ambasadorzy Biznesu – skierowany do młodych ludzi, którzy chcą się rozwijać, dowiedziec się, jak prowadzić biznes, gdzie szukać pieniędzy, w jakim kierunku pójść.

A w jakim kierunku pójść? Co jest przyszłością IT?

Na pewno wszystkie kwestie związane z tworzeniem oprogramowania jako usługi, czyli software as a service. To jest nowe rozwiązanie, bardzo przyszłościowe. Podobnie tzw. „chmura” – cloud computing, który święci teraz swoje triumfy w Stanach Zjednoczonych i wchodzi powoli do Europy. Są to o tyle dobre rozwiązania, że tworzymy oprogramowanie, które, przy niewielkich modyfikacjach, możemy  zaoferowac niemal nieskończonej liczbie firm, które będą regularnie opłacac za nei abonament. płacą za nie abonament. Zdecydowanie - tworzenie usług oprogramowania które będzie dostępne online, to jest przyszłość.

Czy mozemy w Szczecinie spodziewac się sukcesu na miarę Marka Zuckerberga?

Mamy bardzo ciekawe produkty, ale na tak spektakularny, globalny sukces, przekładajacy sie na podobny wynik finansowy, musimy chyb ajeszcze troche poczekać.

Rozmawiała Paulina Łątka