Informacje

Informacje 2011-09-05

E-szop przywiezie ci bułki i mleko

Rozmowa z Aleksandrą Nalepą, właścicielką spożywczego sklepu internetowego E-szop.

Aleksandra Nalepa, właścicielka E-szop /fot. SG/ Aleksandra Nalepa, właścicielka E-szop /fot. SG/

Szczecinbiznes.pl: Skąd pomysł na rozpoczęcie własnej działalności i stworzenie sklepu internetowego z artykułami spożywczymi?

Pomysł narodził się jeszcze na studiach, kiedy byłam na ostatnim roku europeistyki. Wtedy też wyjechałam na wakacje do Anglii, gdzie podpatrzyłam, jak działają takie sklepy i zobaczyłam, że jest to bardzo popularne. Już wtedy stwierdziłam, że to bardzo ciekawy i przyszłościowy pomysł. Ale do tematu wróciłam dopiero pod koniec studiów. Wtedy, razem z moim chłopakiem, zaczęliśmy sprawdzać rynek, rozglądać się za różnymi możliwościami. Okazało się, że w naszym mieście funkcjonuje jeden taki sklep, ale nie prezentował się on zbyt zachęcająco. Uznałam, że można to zrobić dużo lepiej. Szczególnie, że znałam przykłady z innych polskich miast i wiedziałam, jak tam to funkcjonuje.

Ile czasu i pieniędzy potrzeba na uruchomienie takiego interesu?

Przygotowania zajęły nam rok. Poświęciliśmy ten czas na zdobycie wszystkich koniecznych pozwoleń, np. od sanepidu, znalezienie lokalu na magazyn, stworzenie strony internetowej, przygotowanie bazy produktów, itp. Jeśli chodzi o nakłady finansowe, to na pewno potrzebne są pieniądze na wynajęcie magazynu. My staraliśmy się o lokal w ZBiLK-u i udało nam się dostać lokal w miarę tani. Trzeba mieć też samochód przystosowany do przewozu żywności, wyposażony w urządzenia chłodnicze oraz należy przeznaczyć pewną pulę środków na stworzenie strony internetowej.

A zakup towaru do sklepu?

Na początku nasze zatowarowanie było minimalne, gdyż nie byliśmy jeszcze w stanie ocenić, czy i jakie produkty będą się sprzedawać, a nie chcieliśmy ryzykować. W ofercie mieliśmy ok. 2 tys. produktów. Od razu podjęliśmy współpracę z lokalnymi przedsiębiorcami: z piekarnią, dostawcą warzyw, hurtowniami. Tak to logistycznie rozplanowaliśmy, że nie musieliśmy robić większych zapasów.

Jak organizacja biznesu wygląda obecnie?

Teraz mamy na stanie te produkty, które się dobrze sprzedają. Możemy to przewidzieć, bo mamy pewną stałą grupę klientów, o określonych preferencjach. Przechowujemy też produkty z dłuższymi terminami przydatności do spożycia. Mięso, warzywa, pieczywo są dostarczane na bieżąco, tylko w takiej ilości, na jaką jest zamówienie danego dnia. Otrzymujemy je z hurtowni, od lokalnych producentów, z którymi mamy wypracowany specjalny model współpracy. Przez cały czas uczymy się od naszych klientów i staramy się dopasowywać asortyment do ich potrzeb i oczekiwań. Często to oni nam sugerują, jakich produktów im brakuje. W ten sposób nasza oferta w ciągu roku rozszerzyła się do prawie 4 tys. produktów.

Co się najlepiej sprzedaje?

Przede wszystkim podstawowe produkty żywnościowe, takie jak nabiał, mięso, cukier, mąka. Często klienci korzystają z tego, że dostarczamy zamówienie pod same drzwi i zamawiają na przykład większe ilości napojów, które samu ciężko byłoby im przynieść ze sklepu. Mamy też drugą grupę klientów – nastawionych na bardziej niszowe produkty, np. zdrową żywność czy produkty bezglutenowe. Na takie rzeczy mamy zamówienia z całej Polski.

Kim są wasi klienci?

Określając grupę docelową, stawialiśmy na ludzi w wieku od 18 do 50 lat. Okazało się jednak w praktyce, że wielu naszych klientów to osoby starsze, emeryci, którzy ze względu na stan zdrowia nie mogą iść samodzielnie na zakupy, za to świetnie się poruszają w internecie.

Kolejna grupa to młode matki, które chętnie zapatrują się u nas w jedzenie dla dzieci i środki higieniczne. Naturalnie, sporo jest też osób niepełnosprawnych. Niespodzianką dla nas było natomiast duże zainteresowanie naszym sklepem firm działających w Szczecinie. Stworzyliśmy dla nich nawet specjalna ofertę – do firm dostarczamy zakupy już od rana. Są też zamówienia z zagranicy od osób, które chcą zrobić prezent, niespodziankę swoim bliskim ze Szczecina. Reagując na tę potrzebę, stworzyliśmy na przykład ofertę koszy prezentowych.

Myśleliśmy natomiast, że większym powodzeniem nasz sklep będzie cieszył się u osób bogatszych, zapracowanych, mieszkających na obrzeżach miasta. To się nie sprawdziło w takim stopniu, jak szacowaliśmy.

Na jakie problemy natrafiliście podczas tworzenia firmy i pierwszego roku jej działalności?

Na początku największym problemem była konieczność poznania dziesiątek zasad i przepisów, niezbędnych do założenia działalności, z którymi wcześniej nie mieliśmy styczności. Jak się okazało, często o pewnych sprawach nigdzie nie jest napisane. Dlatego też dużo musieliśmy czytać, dzwonić, dopytywać. Nie wszystko też przewidzieliśmy. Wydawało nam się że intuicyjna strona internetowa będzie łatwa w obsłudze dla każdego, że użytkownicy nie będą mieli problemów np. z zarejestrowaniem się. Okazało się jednak, że jest sporo klientów, dla których to był pierwszy kontakt ze sklepem internetowym musieliśmy więc wiele rzeczy uprościć.

Czy staraliście się o jakąś pomoc finansową lub merytoryczną?

Chcieliśmy starać się o środki unijne w ramach jednego z projektów realizowanych na Uniwersytecie Szczecińskim. To się jednak nie udało, gdyż nasz projekt nie był jeszcze wystarczająco zaawansowany, a terminy aplikacji bardzo ograniczone. Nie byliśmy więc w stanie wyrobić się czasowo i stwierdziliśmy, że spróbujemy zrobić to własnymi siłami. Skorzystaliśmy za to z konsultacji i pomocy w ramach Inkubatora Przedsiębiorczości Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego. Dzięki nim na przykład, sami jesteśmy w stanie prowadzić księgowość w firmie.

Jak pozyskaliście klientów?

Nasze działania promocyjne były podzielone na dwie części: w internecie i poza nim. Przede wszystkim musieliśmy dobrze wypozycjonować stronę, żeby każdy potencjalny klient łatwo do nas trafił. Drugie działania polegały na wyjściu do ludzi. Przygotowaliśmy plakaty, ulotki. Również sam samochód jest naszą jeżdżącą reklamą. Po kilku miesiącach mieliśmy reklamę na jednym z portali internetowych, rozwijamy też nasz profil na Facebooku.

Działacie od roku – jak idą interesy?

Trzeba podkreślić, że spożywcze sklepy internetowe dopiero się rozwijają na naszym rynku, mieszkańcy jeszcze się z tym sposobem robienia zakupów zapoznają, nie jest to dla nich coś normalnego, z czego się korzysta na co dzień. Dlatego rozwija się to wolniej niż na przykład w wielkich aglomeracjach takich jak Warszawa. U nas początki były trudne, na szczęście obecnie mamy sporą grupę stałych klientów. Cały czas rejestrują się też nowe osoby, które trafiają do nas nie tylko ze Szczecina ale również z całej Polski. Firma działa, zarabia i cały czas się rozwija. Trzeba jednak podkreślić, że wciąż jesteśmy w fazie inwestowania i rozwoju. W to wkładamy większość zarobionych pieniędzy.

Ile macie zamówień i jakie obroty w sklepie?

W tej chwili można powiedzieć, że jest to średnio ponad 100 zamówień miesięcznie, ale praktycznie z miesiąca na miesiąc się to zmienia, oczywiście na plus. Obrotów wolałabym nie zdradzać.

Macie konkurencję w Szczecinie?

Na początku działały tu dwa sklepy, ale mieliśmy zdecydowanie lepszą ofertę i warunki, więc nie był to problem. Teraz weszła na rynek większa konkurencja – filia sklepu z Warszawy. Dlatego też musimy podwoić swoje działania, żeby być konkurencyjnymi. W Szczecinie ten rynek dopiero będzie się rozwijać i na pewno w przyszłości przyjdzie nam się zmierzyć z co najmniej kilkoma konkurentami.

Jak działacie na co dzień?

Staraliśmy się tak podzielić nasze obowiązki aby firma działała sprawnie a klienci zawsze dostawali zakupy na czas. Dlatego też w firmie jest wyznaczona osoba do obsługi zamówień, kontaktu z klientami itp. oraz osoba zajmująca się  dowozem zakupów i kontaktem z dostawcami. Na bieżąco mamy również wsparcie informatyczne, niezbędne przy tego typu działalności.

Rozmawiała Łucja Pawłowska


 

Tematy: Szczecin (597) | start (171) | IT (73) | startup (63) | handel (54) |
aktualizowano: 2012-06-03 11:58
Wszystkich rekordów:

Społeczność