Po godzinach
Magda Gessler poleca
Znana restauratorka i gwiazda telewizji przyjechała do Szczecina na otwarcie nowej restauracji, współprowadzonej przez jej syna Tadeusza Mullera. Degustując tutejsze potrawy wyjawiła, co decyduje o sukcesie restauracji.
Magda Gessler
/fot.: fot. ŁP /
„Cztery talerze” to nowy lokal na szczecińskiej mapie gastronomicznej, choć samo miejsce jest już znane – wcześniej w tym miejscu przy ul. Kaszubskiej znajdowała się restauracja Galeria. Jej właściciel Robert Iłłakowicz, postanowił jednak odświeżyć jej oblicze i nadać miejscu zupełnie nowy charakter. Uznał, że najlepiej pomoże mu w tym Magda Gessler.
- Pan Robert dotarł do mnie przez rodzinę i poprosił o pomoc w stworzeniu nowej restauracji – wyjaśnia okoliczności pojawienia się w Szczecinie klanu restauratorów Magda Gessler. – Ja musiałam odmówić, ze względu na liczne obowiązki, ale poleciłam mu mojego syna, który ma w tej branży duże doświadczenie i uznałam, że doskonale sobie poradzi z tym zadaniem.
W ten sposób Tadeusz Muller trafił do Szczecina. Sztuki kulinarnej uczył się w Hiszpanii. Zaczynał jako pomocnik kucharza w znanej restauracji na Ibizie. Potem praktykował w kilku innych lokalach w Madrycie. W Warszawie prowadził między innymi ceniony bar tapas. - Nigdy nie namawiałam swoich dzieci do tego, aby poszły moją drogą – podkreślała restauratorka. – Jednak jest to świat uzależniający. Szczególnie, że ja sama byłam tym całkowicie pochłonięta, a w domu ciągle rozmawialiśmy o jedzeniu, smakach, zapachach. Mimo to Tadeusz wszedł w ten świat zupełnie niezależnie ode mnie i jest w tym bardzo konsekwentny.
Magda Gessler porównała również swojego syna do brytyjskiego mistrza kuchni – Jamiego Oliviera. – Podchodzi do jedzenia bardzo intelektualnie i ze znawstwem, a z drugiej strony szuka prawdy jedzenia i prawdziwych produktów. W restauracji „Cztery talerze” stworzył niemal wszystko: od wystroju wnętrz, po kartę dań. A co w niej znajdziemy? – Będzie to kuchnia europejska, ale nie pozbawiona polskich korzeni – wyjaśnia Tadeusz Muller. – Będzie tu można zjeść polską wołowinę, polskiego suma, pierogi z kaczką i z maślakami, śledzie. Wszystko oparte jest na tradycyjnych, lokalnych produktach.
Ceny – od średnich, na przykład w porze lunchu, po wyższe na dania z karty. I tak codzienny lunch zjemy w „Czterech talerzach” za 25 zł. Przekąski typu pierogi z maślakami z cruste z pszenicy i koziego sera to koszt 19 zł – 30 zł. Za lekkie danie jak pieczone ziemniaki, korniszony, sałatka, pieczony boczek sadzone jajko a do tego zsiadłe mleko zapłacimy między 20 zł a 30zł w zależności od tego, czy boczek będzie polski czy może włoski (pancetta). Zdaniem twórców restauracji, dobre kaczki muszą kosztować od 40 zł do 70 zł. Droższe dania, takie jak np: argentyński rostbef czy grillowane macki ośmiornicy, dostępne są poza kartą, na indywidualne zamówienie. Co tydzień będzie nowa, sezonowa wkładka do menu.
Jaki jest przepis Magdy Gessler na dobra restaurację?
- Prawdziwa restauracja według mnie to powrót do renesansu, gdyż odwiedziny w takim miejscu muszą być dla klienta ogólnym, estetycznym przeżyciem, musi mieć poczucie dobrze spędzonego czasu, czuć się w takim miejscu jak w domu – tłumaczy restauratorka. – Na pewno to nie jest biznes, tylko pasja, a restaurator musi znać się na wszystkim i nad wszystkim czuwać: od jedzenia, wystroju wnętrz, muzykę, poprzez obsługę, aż po relacje międzyludzkie, jakie tworzą się w restauracji. Bo oprócz doskonałego jedzenia, konieczna jest również dobra atmosfera.
KZ

