Pokolenie Millenialsów wkracza do firm
Na rynek wchodzi nowa generacja pracowników – pokolenie Y, czyli tzw. Millenialsi. Różnice pomiędzy nimi a ich rodzicami są bardzo wyraźne, co stanowi nie lada wyzwanie dla pracodawców i działów HR.
Kim są Millenialsi?
To osoby urodzone w latach 80-tych i 90-tych aż do 2000 roku. Podstawową różnicą, wskazywaną przez wielu badaczy i socjologów, pomiędzy tymi osobami a poprzednimi pokoleniami, jest dużo większe skupienie na sobie i swoich potrzebach.
Skąd taka skłonność? Okazuje się, że takiej postawy nauczyliśmy młodych ludzi my sami – ich rodzice, nauczyciele, opiekunowie. Millenialsi dorastali w przekonaniu, że wiele rzeczy należy im się tak po prostu, nie muszą wcale na nie zasłużyć. Rozrywki, zagraniczne wakacje, wykształcenie. Rodzice starali się ich mocno wspierać i zapewnić im to, czego sami nie mieli. Wychowywali ich w poczuciu wyjątkowości, możliwości szerokiego wpływu, nastawieniu na sukces, podczas gdy pokolenia poprzednie swój status musiały dopiero wywalczać.
Inną ważną cechą Millenialsów jest niezwykłe obycie z nowinkami technologicznymi, internetem, grami komputerowymi, mediami społecznościowymi. Posługują się nimi bez większego problemu. Można powiedzieć, że stały się one częścią ich codziennego życia. Niektóre opracowania wskazują nawet na uzależnienie młodych ludzi od internetu i tzw. myślenie symboliczne, czyli ograniczoną zdolność do czytania i analizowania długich tekstów.
Jakimi są pracownikami?
O Millenialsach krążą podzielone opinie na rynku pracy. Zbyt pewni siebie i skoncentrowani na swojej osobie, zmienni i nielojalni, mało zaangażowani i bez szacunku dla autorytetów, a także nieskłonni do głębszej refleksji. Ale też wykształceni i znający języki, otwarci, szczerzy, lubiący nowości, kreatywni i doskonale radzący sobie z nowymi technologiami.
Prawdopodobnie obie wersje mają w sobie sporo prawdy. Inną ważną kwestią, która dość mocno wyróżnia te osoby od ich rodziców, jest dążenie do tzw. Work-Life Balance. Nie przedkładają kariery nad życie zawodowe, co nie oznacza, że nie lubią wyzwań. Ważny jest dla nich ogólny rozwój, nie tylko zawodowy, ale też osobisty. Coraz częściej młoda osoba zaraz po studiach lub po 2 - 3 latach pracy zarobkowej wyjeżdża w dłuższą podróż dookoła świata, a na dalszy plan odsuwa założenie rodziny. Zdarza się również, że spora ich grupa, mimo że zbliża się do ukończenia trzydziestki nadal mieszka z rodzicami, a wolny czas w większości spędza na realizowaniu swojej pasji czy spotkaniach ze znajomymi. Pokolenie Y chce czerpać z życia całymi garściami, brać z niego, co najlepsze i pozostać niezależnym.
Praca z tą generacją okazuje się niebagatelnym wyzwaniem. Millenialsi oczekują najlepszej pracy (i płacy!), nie chcą funkcjonować w sztywnych, narzuconych ramach, liczą na szybkie awanse – nawet po kilku miesiącach pracy.
Wyzwania dla pracodawców
Pokoleniem Y nie zarządza się łatwo. Nierzadko zdarza się, że ich oczekiwania są zbyt wygórowane w stosunku do poziomu kompetencji, który reprezentują. Jednakże trzeba przyznać, że swoją skłonnością do podejmowania ryzyka, elastycznością i pomysłowością często przewyższają starszych i bardziej doświadczonych pracowników.
Jeśli pracodawca chce, by Millenialsi przysłużyli się do rozwoju jego organizacji, musi poświęcić im więcej uwagi. Czasy karnych i posłusznych autorytetom pracowników, którzy spokojnie czekali na awans czy podwyżkę, powoli się kończą. Młodzi ludzie chcą otrzymywać informację zwrotną na swój temat dużo częściej niż raz na kwartał. I jeśli osiągają zamierzone wyniki, oczekują, że będzie się to odzwierciedlało w ich zarobkach i zmianie stanowiska lub zostanie to docenione w innej formie. Dlatego należy pamiętać, by co jakiś czas stawiać przed nimi nowe wyzwania. Najlepiej krótkoterminowe, bo szybko się zniechęcają, jeśli coś nie idzie po ich myśli lub trwa zbyt długo.
Millenialsi chcą uczestniczyć w kreowaniu nowych rzeczy, wprowadzaniu innowacyjnych rozwiązań, mają w sobie dużo optymizmu i otwartości, jeśli chodzi o implementowanie zmian. Jest to kolejna wyraźna różnica pomiędzy nimi, a wcześniejszym pokoleniem. Jak się okazuje, osoby po 35 r. ż. patrzą dużo bardziej negatywnie na świat. Często wykazują sceptycyzm i obawę, że zmiana może się nie udać i że ze wszystkim trzeba radzić sobie samemu. Tutaj uwidacznia się kolejna ważna kwestia dla pracodawców: Millenialsi chcą i potrafią pracować w grupie.
Oczekują również, że wszystko zadzieje się szybko, bez niepotrzebnych procedur. Nie jest dla nich problemem oświadczyć pracodawcy przez sms, że jutro potrzebują dnia wolnego.
Potrzebują też dużo swobody. Nie chcą ośmiu godzin spędzać w biurze, dlatego liczą na to, że pracodawca pozwoli im również wykonywać tzw. home office, czyli część zadań zostanie zrobiona zdalnie z domu.
Zatrudniając osobę z pokolenia Y pracodawca musi wziąć pod uwagę to, że z dużym prawdopodobieństwem średnio co 3 lata będzie ona chciała zmienić miejsce pracy. Millenialsi nie chcą przywiązywać się do jednej organizacji – tak jak to często robili ich rodzice. Potrzebują ciągłego rozwoju i nowych inspiracji.
Nowy profil pracownika wkraczający na rynek może wymusić na firmach nowe podejście do kierowania personelem. Jednak należy myśleć o różnicach pokoleniowych jak o darze, a nie o przeszkodzie – pisze Chip Espinoza w swojej książce „Millenialsi w pracy”. Osoby te z jednej strony nie są łatwymi pracownikami, jednakże ich podejście w wielu kwestiach może okazać się bardzo przydatne dla organizacji – szczególnie biorąc pod uwagę dzisiejszy szybko zmieniający się rynek – i bezpośrednio przekładać się na wynik finansowy firmy.
Agnieszka Ekman-Mazurek
Project Manager
LSJ HR Group
Wszystkich rekordów: