Know-how: Zegarbiznesu.pl: Sądy pracy czy pracownika? - na pewno nie pracodawcy
Joanna Skurka, HR Manager firmy Ferrosan MD / Sonion PL o sporach sądowych między pracownikami a pracodawdami
Czasem stosunki na linii pracodawca-pracownik kształtują u nas nie zasady popytu i podaży, jak wydawałoby się powinno być w kraju o ustroju rynkowym, ale niestety sądy pracy. Nie znam przedsiębiorcy w naszym regionie, który wyrażałby o sądzie pracy pozytywne opinie, a pracowników i owszem znaleźć takich można. Czy nie świadczy to o pewnej nierównowadze w przyrodzie?
Niestety, sąd pracy w Szczecinie kolejną już dekadę wychodzi z założenia, że powołany został do ochrony praw pracowniczych, a nie bezstronnego wydawania wyroków. Ostatnio ponownie przyszło mi się o tym przekonać po kilku latach nieobecności na sali sądowej w roli przedstawiciela pracodawcy. A naiwnie sądziłam, że sąd pracy dojrzał już do obiektywnego kształtowania stosunków związanych z zatrudnieniem i orzekania z uwzględnieniem racji obu stron. Niestety znów (podobnie jak około 12 lat temu, kiedy po raz pierwszy miał wątpliwą przyjemność reprezentować pracodawcę w sądzie pracy na terenie naszego województwa) przyszło mi wysłuchać jako strona przegrana kuriozalnego uzasadnienia wyroku na korzyść pracownika. Otóż, jedno z pierwszych zdań wygłoszonej przez sędziego mowy, to potwierdzenie, że sąd pracy powstał z woli ustawodawcy do wspierania roszczeń pracowniczych. A przecież przepisy o rozpoznawaniu przez odrębne sądy spraw z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych są jeszcze rodem z poprzedniej epoki (1985r.), ugładzone nieco ustawami z drapieżnych lat 90-tych poprzedniego wieku. Początek obecnego stulecia zdaje się tylko umocnił poglądy sędziów pracy (przynajmniej tych szczecińskich) o niezbędnej ochronie pracownika przed jakże bezdusznym pracodawcą-wyzyskiwaczem.
Chcąc obiektywnie spojrzeć na problem, próbowałam sprawdzić, jaka jest naprawdę proporcja w sprawach zgłaszanych do okręgowego sądu pracy i w orzekanych tam wyrokach. Ku mojemu zdziwieniu w prowadzonej przez sąd statystyce nie uwzględnia się wyliczeń dotyczących tego, ile spraw wygrywają pracownicy, a ile pracodawcy. Czyżby ktoś obawiał się, że dane takie jasno pokażą, że sąd pracy już dawno zamienił się w sąd pracownika? Można się owszem dowiedzieć, że liczba spraw zgłaszanych w Szczecinie systematycznie spada, ale nie oznacza to wcale, że obie strony spornych kwestii związanych ze stosunkiem pracy traktowane są jednakowo. Pracownik dochodząc swoich roszczeń jest ustawowo zwolniony z kosztów postępowania, pracodawca nigdy. I tę dysproporcję można by jeszcze uznać za uzasadnioną, gdyby nie późniejsze – w wyroku – potwierdzenie obiegowej opinii, że „przed sądem pracy pracownik ma zawsze rację”. Jak szacuje organizacja Pracodawcy RP 85% pozwów wygrywają pracownicy. Ze smutkiem i na podstawie własnych doświadczeń przyznać muszę, że w województwie zachodniopomorskim jest podobnie jak w całym kraju.
Joanna Skurka, HR Manager Ferrosan MD / Sonion PL
Artykuł pochodzi z portalu Zegarbiznesu.pl