Know-how: Przyszłość innowacji – fakty i mity
Polska jest jednym z najmniej innowacyjnych państw Unii Europejskiej – pisze na portalu ZegarBiznesu.pl dr hab. inż. Leonard Rozenberg, finansista i wykładowca ZPSB.
Jeżeli w naszym kraju są sprawy pilne i pilniejsze, to priorytet otrzymują zwykle kwestie medialne i oczekiwanie na natychmiastowe korzyści. A to działanie krótkowzroczne, choć może zwiększa popularność. Nikt nie ekscytuje się inwestycjami w naukę, bo to trudne do zrozumienia, skomplikowane, mało medialne, a na efekty trzeba czekać długo, bez gwarancji powodzenia.
Polska jest jednym z najmniej innowacyjnych państw Unii Europejskiej. Pod względem liczby patentów, jesteśmy równie „odkrywczy”, co 19-krotnie mniejsza od nas Słowenia. Nasi zachodni sąsiedzi specjalizują się w nowych technologiach (że wspomnę IHP - Innovations for High Performance Microelectronics z Frankfurtu nad Odrą), a w europejskim podziale pracy Polakom zaczyna coraz częściej przypadać podrzędna rola umiarkowanie wykwalifikowanych realizatorów cudzych pomysłów, co widać choćby w opisywanych przeze mnie Specjalnych Strefach Ekonomicznych.
Kolejne rządy nie reagują na to zjawisko, a odsetek budżetu przeznaczany w Polsce na badania i naukę od lat należy do najniższych w Unii. Polskich przedsiębiorców nie stać na prowadzenie własnych badań, bo duże państwowe firmy zostały zamknięte bądź sprzedane, a ich miejsce zajęła duża liczba firm małych i średnich. Jesteśmy w innowacyjnej czwartej lidze. W rankingach najlepszych uczelni na świecie, m.in. w najbardziej znanym rankingu szanghajskim, można znaleźć tylko uniwersytet Warszawski i Jagielloński. Niestety – na końcu liczącej 500 pozycji listy.
Przegrywamy również w patentach w przeliczeniu na milion mieszkańców. W 2009 roku zgłosiliśmy ich 6,8, gdy w tym samym czasie w Czechach zgłoszono 22,6, a w Niemczech było aż 294,5 zgłoszeń na milion mieszkańców. Osobnym problemem jest wdrażanie rozwiązań innowacyjnych. Okazuje się, że większość naszych patentów w ogóle nie będzie wdrożona.
Jak to się dzieje w USA, ciągle jeszcze najbardziej kreatywnym i innowacyjnym państwie świata? Zdziwicie się Państwo, ale gros środków na badania i rozwój przekazuje tam rząd federalny, czyli państwo. To głównie federalne instytuty i inne specjalne ośrodki istniejące najczęściej w ramach ministerstw planują i finansują odpowiednie obszary badawcze (np. National Institutes of Health, czy największy – jeśli idzie o budżet – National Institute of Food and Agriculture). Przy wielkości federalnych nakładów na naukę i rozwój, nakłady prywatnych firm i fundacji to kropla w morzu.
Widać więc co należy robić, aby i w naszym kraju ruszyła wynalazczość i innowacyjność. Zaklinanie rzeczywistości niczego nie zmieni. Potrzebne są pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze i to wydawane przez długie lata bez gwarancji powodzenia. Dlatego właśnie są to pieniądze publiczne. Prywatny biznes nie może pozwolić sobie na tak ryzykowne inwestycje. Niestety taka jest prawda.
Dr hab. inż. Leonard Rozenberg, finansista i wykładowca ZPSB.