Niemcy wierzą w lepszą koniunkturę
Czy w Berlinie skończył się kryzys gospodarczy?
- Pamiętajmy o tym, że Wydział zajmuje się nie tylko Berlinem, a całymi Niemcami. Przypomnijmy więc, że kryzys był najbardziej odczuwalny w 2009 roku, a PKB spadł w Niemczech o 5 proc. Polska jest jedynym krajem Unii Europejskim, który odnotował wzrost gospodarczy na poziomie 1,7 proc. Podawalismy, że ma szansę na 1,3 proc., pokazaliśmy więc, że jesteśmy wiarygodni.
Jak wygląda sytuacja gospodarcza w Niemczech dzisiaj?
- Są zauważalne objawy wzrostu koniunktury. W pierwszym kwartale 2010 roku IHK (Niemiecka Izba Handlowo-Przemysłowa - red.) po raz pierwszy od czasu kryzysu ogłosiła poprawę nastrojów wśród przedsiębiorców. Oznacza to, że firmy wierzą, że koniunktura się poprawi. To jest ważny wskaźnik i generalnie dobrze wróży naszej wymianie handlowej.
W 2009 roku obroty handlowe między Polską a Niemcami liczone w euro spadły: eksport o 17 proc., a import o 26 proc. Bardzo nam natomiast pomogło osłabienie złotego - polski eksport wyrażony w złotych wzrósł w tym okresie i mimo panującego kryzysu nie pogorszyliśmy obrotów handlowych z Niemcami.
Co ważne, gospodarka niemiecka przewiduje wzrost, a to się przełoży na wzrost obrotów między naszymi krajami.
Czy te tendencje znajdują odzwierciedlenie w problemach przedsiębiorców, którzy kontaktują się z Wydziałem Promocji Handlu i Inwestycji? Czy mieli oni np. kłopoty z płatnościami ze strony niemieckich kontrahentów?
- Nie zauważamy żeby nastąpiło zwiększenie kłopotów polskich firm w zakresie wymiany handlowej. Widać jednak, że firmy wszędzie oszczędzają. W 2009 roku mniejszy był np. udział polskich firm na targach w Niemczech i wydatki na promocję.
Ale już teraz widać, że Polska planuje niesamowitą ofensywę jeśli chodzi o obecność na wielu wiodących targach. Chodzi m. in. o udział w targach Denkmal w Lipsku poświęconych renowacji zabytków. W pierwszym kwartale 2011 roku Polska będzie krajem partnerskim na rolno-spożywczych targach Grüne Woche i turystycznych ITB w Berlinie. Trwają rozmowy na temat statusu państwa członkowskiego na targach informatycznych CeBIT.
W jakich branżach współpraca polskich i niemieckich firm kwitnie a w jakich jest skromniejsza?
- Nastąpiło pewne przewartościowanie w dziedzinach współpracy. Po niemieckiej stronie widoczna jest np. branża energii odnawialnej. Przygotowujemy w Schwerinie konferencję poświęconą tej dziedzinie. Ten sektor nas bardzo interesuje z tego względu, że Niemcy mają potencjał produkcyjny w tym zakresie.
Jak radzą sobie polskie firmy znane w Berlinie?
- Berlinie widoczne są polskie sieci handlowe. W ich przypadku niekorzystną tendencją jest fakt, że znacznie rosną koszty wynajmu powierzchni handlowych. Np. w ciągu dwóch lat cena wynajmu powierzchni handlowej przy Alexanderplatz wzrosła o 70 proc. osiągając prawie takie ceny jak w okolicach Kadewe.
Dobrze radzi sobie natomiast Orlen Deutschland, który sprzedaje paliwo na stacjach Star - w poprzednim roku zanotował 25 mln zysku netto. Podczas targów CeBIT prof. Janusz Filipiak, prezes Comarchu mówił, że jest bardzo jest zadowolony z działania na rynku niemieckim.
Co ze zniesieniem okresu przejściowego w dostępie do rynku pracy w Niemczech przez Polaków?
- Ma się on zakończyć w 2011 roku. Niemieccy pracodawcy i władze Berlina wypowiadali się przeciwko okresowi przejściowemu. Za było lobby organizacji broniących interesów pracowników. W Niemczech brakuje potężnej liczby inżynierów. Następują też zmiany demograficzne i będzie potrzeba wielu ludzi do pracy. Musimy tylko pamiętać żeby nie odbyło się to kosztem ogołocenia z pracowników naszego rynku.
Rozmawiał: Michał Abkowicz