Start!: Handel organami w miękkim wydaniu
Agnieszka Nieradka szukała dla siebie zajęcia niebanalnego, inspirującego i rozwijającego. Od kilku tygodni produkuje i sprzedaje pluszowe organy wewnętrzne, które nie tylko wywołują uśmiech, ale także całkiem dobrze się sprzedają
Sprzedawanie pluszowych zabawek to zajęcie dość banalne. Sprzedawanie organów – zdecydowanie nielegalne. Ale Agnieszka Nieradka znalazła pomysł na biznes całkowicie legalny i absolutnie niebanalny: wykonuje i sprzedaje pluszowe organy
- To pluszowa alternatywa na poznanie naszego organizmu – wyjaśnia właścicielka Pluszektorium. - Nie możemy rozpłatać sobie brzucha i zaspokoić swojej ciekawości — ale dzięki moim pluszakom, możemy przybliżyć się do samego siebie w zabawny sposób. To także fantastyczne narzędzie do nauki, zwłaszcza dla dzieci. Pluszaki wprowadzają maluchy w podstawy anatomii, pozwalają także oswoić lęk przed wizytą u lekarza, umilają pobyt w szpitalu i pozwalają przytulić swój narząd – dosłownie.
Pani Agnieszka z wykształcenia jest dietetykiem. Ukończyła Pomorski Uniwersytet Medyczny. Początkowo planowała prowadzić działalność w swoim zawodzie. Szybko jednak uznała, że to nie dla niej. Choć zamiłowanie do dobrego jedzenia pozostało w formie bloga, na którym regularnie opisuje swoje wrażenia ze szczecińskich restauracji. Próbowała także pracy na etacie, ale brak możliwości rozwoju i do tego ją skutecznie zniechęcił. Jedynym wyjściem była własna działalność, jednak na tyle inspirująca i niebanalna, żeby dawała satysfakcję, frajdę i poczucie spełnienia.
Pomysł na Pluszektorium chodził jej po głowie od początku roku. – Okołomedyczne tematy zawsze były gdzieś blisko mnie – wspomina autorka pluszowych narządów. - Jakiś czas temu zobaczyłam również jak wygląda wizyta małego pacjenta w nowoczesnym gabinecie stomatologicznym. Jak ciekawie i przyjaźnie można opowiedzieć mu o czekającym go zabiegu. Pomyślałam, że z odpowiednimi rekwizytami byłoby to jeszcze łatwiejsze i przyjemniejsze.
Kiedy pomysł zaczął się klarować, jego autorka kupiła maszynę do szycia i rozpoczęła naukę rzemiosła. – Wtedy już wiedziałam, co chcę stworzyć, ale jeszcze nie wiedziałam jak – tłumaczy pani Agnieszka. – Odbywało się to metodą prób i błędów. Zaczęłam od projektowania kształtów poszczególnych zabawek. Oczywiście posiłkowałam się przy tym ilustracjami i zdjęciami prawdziwych organów.
Wtedy też zaprosiła do współpracy osoby, które pomogły jej sfinalizować projekt. Wśród nich jest między innymi Alicja Gapińska, szczecińska graficzka, która zaprojektowała organom „buźki”: uśmiechniętą, złą, smutną. Właścicielka firmy znalazła też miejsce, w którym są one komputerowo wyszywane. To jedyny element, który nie jest wykonywany ręcznie. Poza nim, całym procesem produkcji pluszaków: projektowaniem, wykrawaniem, szyciem, wypełnianiem, itd. zajmuje się osobiście pani Agnieszka.
Póki co pracownię stanowi jej mieszkanie. Oczywiście na głowie właścicielki Pluszektorium jest również dystrybucja produktów. Sprzedaż odbywa się za pośrednictwem strony internetowej, ale już wkrótce powstanie tam profesjonalny sklep internetowy. Jednak pluszakowy debiut miał miejsce w realu. Pani Agnieszka zaprezentowała swoje dzieła podczas weekendowego eventu na Jasnych Błoniach. – Planowałam dać sobie jeszcze trochę czasu na dopracowanie wszystkiego, ale wcześniej nadarzyła się okazja, żeby pokazać to, co już stworzyłam – mówi właścicielka Pluszektorium. – Spotkałam się z bardzo przychylnymi reakcjami, od razu też sprzedałam kilka sztuk. A potem ruszyła lawina.
Wieść o pluszowej wątrobie, sercu, tarczycy czy macicy rozeszła się po Szczecinie lotem błyskawicy. Natychmiast zaskutkowało to ilością „lajków” na społecznościowym profilu firmy. O oryginalnych pluszakach zaczęły rozpisywać się gazety, a co najważniejsze - w skrzynce mailowej pojawiły się pierwsze zamówienia, i to z całej Polski. – W tym tygodniu wysłałam juz paczki do Poznania, Gdyni i Katowic – cieszy się pani Agnieszka. – W tej chwili są to przede wszystkim indywidualni klienci, ale w przyszłości chciałabym żeby moje organy trafiały także na przykład do gabinetów lekarskich i stomatologicznych. Prowadzę już na ten temat pierwsze rozmowy. Muszę jednak najpierw zdobyć odpowiednie certyfikaty, które wymagane są dla zabawek.
Właścicielka Pluszektorum liczy na to, że w niedługim czasie jej działalność rozwinie się na tyle, że będzie mogła poszukać dla firmy osobnego lokum, kupić dodatkowy sprzęt, a może nawet zatrudnić kogoś do pomocy. Myśli także o zdobyciu zewnętrznego zastrzyku finansowego na dalszy rozwój, z funduszy unijnych. – Na pewno jednak nigdy nie zaryzykuję obniżenia jakości moich produktów – zapewnia. – Zawsze będą to rzeczy wykonywane ręcznie, niepowtarzalne, tak samo jak nasze własne organy. W przygotowaniu są tez już kolejne wzory pluszaków, m.in. mózg i nerka.
ŁP
Artykuł jest częścią cyklu Start!, w którym prezentujemy młode firmy z województwa zachodniopomorskiego.
Partner główny: |
Partnerzy: |
|