Żniwa pod kreską
Tak źle jeszcze nie było – mówią rolnicy o cenach zbóż w czasie tegorocznych żniw i liczą straty.
O ile tegoroczne plony są o kilkadziesiąt procent wyższe, to ceny w skupie są na niskim poziomie, nienotowanym od lat. W ubiegłym roku cena ok. 620 zł za tonę pszenicy nie była niczym nadzwyczajnym. Obecnie ceny pszenicy konsumpcyjnej (standardowej, chlebowej) oraz pszenicy paszowej są bardzo zbliżone i wynoszą ok. 420 zł za tonę. Ceny najwyższej klasy pszenicy (klasa A) w tym roku to ok. 440 - 450 zł za tonę. Poszukiwane są natomiast pszenice elitarne, o najwyższej jakości (dobra gęstość i zawartość białka), tu cena osiąga nawet 520 zł za tonę. Tej jednak na rynku jest bardzo mało.
– Cały plon magazynujemy i czekamy na lepsze ceny – mówi Stanisław Dycha, prezes Ośrodka Hodowli Zarodowej w Lubianie w gminie Pełczyce. Gospodarstwo obejmuje 2,8 tys. gruntów ornych i 3,4 tys. użytków zielonych. – W tamtym roku odnotowaliśmy 1,4 mln zł zysku, w tym roku nie mamy co o tym marzyć. W porównaniu do cen z ubiegłego roku, przy produkcji na poziomie 9 tysięcy ton, nasze straty to ok. 3-4 mln zł. Do fatalnych cen zboża dochodzą jeszcze niskie ceny mleka, które spadły o połowę. Rok temu otrzymywaliśmy 1,50 zł za litr, w tym roku przez pewien czas było to zaledwie 80 groszy za litr. Rocznie produkujemy 8 mln litrów mleka, strata tylko z tego tytułu to ok. 3 mln złotych – dodaje Dycha. Jego zdaniem większe gospodarstwa korzystają jeszcze z zysków ze sprzedaży ubiegłorocznych plonów, sprzedawanych w połowie tego roku. Kłopot w finansowaniu produkcji pojawi się za kilka miesięcy.
– Przeciętnie plony zbóż były o 20 procent wyższe, jeśli natomiast chodzi o ceny, to sytuacja dla producentów jest tragiczna. Nie pamiętam tak niskich cen w ciągu ostatnich 20 lat – mówi Roman Kobyliński, prezes spółki J.W.Agro w Nowogardzie. Spółka gospodaruje na 2,5 tys. hektarów.
– Takich cen nie było chyba od 1989 roku – potwierdza Edward Sadłowski, rolnik z Bielic, prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej. – Ze względu na koszty nie każdy może przetrzymać zboże w magazynach. Mniejsi rolnicy byli zmuszeni sprzedać zboże po tak niskich cenach, bo nie mają pieniędzy na dalsze prace polowe – dodaje.
Zmowa, spekulacja czy rynek?
Co zdecydowało, że tegoroczne ceny zbóż są tak niskie?
– Są one sztucznie utrzymywane przez rynek. Chodzi o to, by w kolejnych miesiącach można było na zbożu zarobić. Konsumpcja w Polsce utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie, nadprodukcja nie powinna w tak drastyczny sposób wpływać na ceny – uważa Stanisław Dycha.
– Ceny są dziwnie niskie, moim zdaniem to reakcja światowych potentatów na kryzys i zmowa handlowa. Duże firmy dyktują ceny i czekają. Rolnicy i władze polskie nie mają możliwości wpływu na wysokość cen. Zboże będzie elementem gry rynkowej w ciągu kolejnych miesięcy. To tak jak z cenami ropy i surowców naturalnych. Nikt nie kupi drożej żeby później tracić – mówi Roman Kobyliński.
– Na ceny zbóż ma wpływ poziom produkcji zwierzęcej – uważa dr Bogusław Gołębiowski z Wydziału Ekonomicznego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego. – Ceny zbóż w tym roku były dramatycznie niskie. Nie pamiętam, aby tona owsa kosztowała 160 złotych. Jest duża podaż zbóż na rynku, ale ważne jest też to, co dzieje się na rynku zwierzęcym. Zmniejszyło się pogłowie trzody chlewnej. Ceny żywca pod koniec ubiegłego roku były niskie, a hodowla nieopłacalna. Hodowcy bydła mieli poważne kłopoty w związku z niskimi cenami skupu mleka. Ceny mleka osiągały nawet 70 groszy za litr. Rolnicy zmniejszali liczebność stad z powodu występującej u zwierząt białaczki. Efektem ograniczenia zakupów pasz przez gospodarstwa i wyższych plonów zbóż była większa podaż i niska cena zboża – mówi dr Gołębiowski.
W oczekiwaniu na wzrost cen
Zdaniem ekspertów w tym roku rolnicy nie powinni byli oszczędzać na nawozach, lecz postawić na jakość zbóż.
- Gdyby rośliny otrzymały wszystko, co decyduje o zawartości białka i o odpowiedniej gęstości, można było liczyć na dobrą cenę. Tymczasem plony nie mają jakości, zabrakło azotu i mikroelementów. Plony zbóż były wysokie, nawet ponad 10 ton z hektara, ale z racji niskiej ceny nie wyrównały strat producentów. Jeśli mówimy o rentowności produkcji to była ona na minimalnym poziomie – ocenia dr Bogusław Gołębiowski.
Z powodu niskich cen rolnicy stracili część zysków, a tylko w niewielkim stopniu wyrównali to sobie wyższymi plonami. Według wyliczeń ekspertów z Zachodniopomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Barzkowicach, aby mówić o minimalnych zyskach, cena tony pszenicy powinna wynosić 550 zł, przy minimalnej wydajności 6 ton z hektara. Dopłaty uzyskiwane przez rolników to częściowy zwrot kosztów produkcji. Warto pamiętać, że ceny środków do produkcji rolniczej, nawozów, środków ochrony i paliwa rosną o ok. 10-15 procent rocznie. Tymczasem cena zbóż spadła w porównaniu do ubiegłego roku niemal o połowę. Według danych GUS – w sierpniu tego roku ceny pszenicy w porównaniu z lipcem spadły o ok. 14 proc., zaś żyta o ponad 17 proc. W porównaniu do sierpnia 2008 roku cena pszenicy w skupie była niższa o ponad 21 proc. (na targowiskach aż o blisko 35 proc.), za żyto płacono mniej o ponad 40 proc. Trudno liczyć na szybkie odbudowanie produkcji zwierzęcej i na większy popyt na pasze. – Wyższa cena żywca sprawi, że ceny zbóż będą rosły, nie będzie to jednak ogromny skok. Najwyżej 10-20 euro za tonę – prognozuje dr Bogusław Gołębiowski. Jedynym rozwiązaniem może być magazynowanie zboża i sprzedaż, gdy ceny wzrosną. Niewielu rolników posiada jednak odpowiednie magazyny, usługa przechowywania to kolejny koszt.
Rynek zbożowy jak kapitałowy
W najlepszej sytuacji są rolnicy działający w ramach grup producentów, a tych w regionie jest zaledwie kilka. Ci mogli negocjować ceny oraz rozważyć zawieranie kontraktów.
– Pewna część rolników z tego skorzystała. Warto jednak pamiętać, że zawarty kontrakt trzeba wypełnić, w przeciwnym razie narażamy się na kary. Gdyby spadł grad i wymłócił ziarno, trzeba by je kupić na rynku i wypełnić kontrakt. Można jednak przeznaczyć na sprzedaż w ramach kontraktu 30 proc. zbiorów. Ryzyko jest wtedy mniejsze, a rolnik przynajmniej za część zbiorów otrzymuje wyższą cenę – wyjaśnia Bogusław Gołębiowski.
O grupach producentów mówi się od lat, jednak rolnicy decydują się na udział w takich grupach dość niechętnie. Aby być liczącym się graczem na rynku grupa powinna mieć ok. pięć tys. hektarów. Potrzebne jest także zaufanie do lidera grupy, który będzie decydował o sprzedaży zboża w danym momencie. Ceny zbóż zmieniają się z dnia na dzień, warto je śledzić i podejmować odpowiednie decyzje. Rynek zbożowy, także w wydaniu regionalnym, coraz bardziej przypomina grę na giełdzie. Kto to zrozumie i potrafi się do tego odpowiednio przygotować, będzie mógł zagwarantować swemu gospodarstwu maksymalne zyski.
(ptr)