Wigilie firmowe w czasach kryzysu:
tańsze menu, mniej wyszukane potrawy, bez alkoholu.
Organizowanie przedświątecznych spotkań z pracownikami na stałe weszło już do tradycji wielu polskich firm. Od kilku lat, zamiast spotkania opłatkowego w zakładowej świetlicy czy pospiesznego składania życzeń pomiędzy urzędowymi biurkami, wielu pracodawców organizuje uroczyste spotkania świąteczne w lokalach i restauracjach, które prześcigają się w ofertach „firmowych wigilii”. Jednak kryzys gospodarczy, pod hasłem którego upłynął ostatni rok, również tutaj odcisnął swoje piętno.
- Cały ten rok to wyraźny spadek zainteresowania firm organizacją różnego rodzaju imprez, bankietów czy konferencji - mówi Krzysztof Arcyman, dyrektor hotelu Novotel Szczecin. – Widać, że właśnie na tych aspektach swojej działalności przedsiębiorcy chcą przede wszystkim zaoszczędzić. To widać również w tym okresie przedświątecznym. Mamy sporo zapytań o ofertę tzw. wigilijną, ale daje się zauważyć, że firmy są bardziej rozważne, nie szastają pieniędzmi i szukają najtańszych ofert.
- Wyraźnie czuć w tym sezonie brak pieniędzy i to, że każdy szuka tanich ofert – potwierdza Włodzimierz Taborski, właściciel szczecińskiej restauracji Willa West-Ende. – Nie mogę jednak powiedzieć, że jest źle. U nas organizujemy takich spotkań po kilka dziennie. Oczywiście wszystko w odpowiedniej oprawie, w osobnych salach, pięknie przystrojonych. To musi być prawdziwa wigilia, odpowiedni standard i atmosfera. A tego nie da się zrobić za 30 złotych.
W szczecińskich restauracjach średnia cena, którą organizator musi zapłacić za jednego gościa na świątecznym przyjęciu to ok. 50 – 60 zł. Oczywiście wszystko zależy od wybranego menu i tzw. dodatkowych atrakcji. W cenie mamy zazwyczaj jeden ciepły posiłek, zimne i ciepłe przystawki, symboliczny alkohol, okolicznościowe dekoracje i oprawę muzyczną.
- Ilość zamówień utrzymuje się na podobnym poziomie co w latach ubiegłych, jednak firmy zdecydowanie wybierają nieco tańsze potrawy i np. rezygnują z alkoholu – mówi właściciel Ristorante Valentino Wojciech Miziewicz. – Oczywiście podczas ustalania ceny, argument o kryzysie gospodarczym słyszymy z ust naszych klientów bardzo często. Nie zmienia to faktu, że takie imprezy cały czas organizujemy, nawet na sto osób. Z naszych usług korzystają nie tylko prywatne firmy. Ostatnio np. przygotowywaliśmy wigilię dla pracowników jednej ze szkół.
Na brak zleceń nie narzeka również rybna restauracja Chief.
- Mamy dwa razy więcej zamówień niż w poprzednim roku, ale musieliśmy nieco obniżyć ceny – mówi Norbert Dąbek, manager restauracji Chief. – Takie przyjęcia zaczynają się u nas już od 15 grudnia i najczęściej organizują je u nas prywatne firmy, liczące się na rynku.
PŁ