Start!: Wzięła sprawy w swoje ręce
Kamila Gubarewicz nie znalazła pracy w zawodzie, ale za to założyła Gabinet Terapii Naturalnych i Masaży
Przeczytaj inne artykułu z cyklu Start!>>
Swój gabinet prowadzi od września przy ul. Rodakowskiego w Szczecinie.
Szczecinbiznes.pl: Czym się zajmuje pani firma?
Kamila Gubarewicz: Prowadzę gabinet terapii naturalnych i masaży. Zgodnie z nazwą zajmuję się terapią naturalną opartą głównie o masaże różnego rodzaju i zabiegach na ciało, takich jak na przykład: masaż gorącymi kamieniami, masaż stemplami ziołowymi, masaż świecą, muszlami. Oprócz tego oferuję również masaż głowy, twarzy i świecowanie uszu.
Skąd pomysł na tego typu działalność?
Pomysł zrodził się dość spontanicznie. Z wykształcenia jestem biologiem, ukończyłam też studia doktoranckie na ZUT. Zajmowałam się ekologiczną uprawą warzyw, więc ten temat ekologii i terapii naturalnych był mi zawsze dość bliski. Niestety, rzeczywistość okazała się okrutna, gdyż okazało się, że nie ma możliwości, abym została jako pracownik na uczelni. Stanęłam na rozdrożu i zaczęłam zastanawiać się, co robić. W końcu pomyślałam, ze mogłabym połączyć swoje zainteresowania i wiedzę zdobytą na studiach w pracy masażysty.
Gdzie nauczyła się pani masować?
Ukończyłam sześciotygodniowe szkolenie sponsorowane przez Urząd Pracy, ponieważ byłam zarejestrowana jako bezrobotna. Nie gwarantowało mi to jednak niczego. Nie miałam nawet pewności, czy to polubię, czy się w tym odnajdę. Okazało się jednak, że owszem - że bardzo to lubię, odpowiada i kontakt z ludźmi i praca z nimi. Po ukończeniu szkolenia starałam się o dotację na rozpoczęcie działalności, ale niestety nie udało mi się jej zdobyć. Natomiast programy unijne były już zakończone. Dlatego ostatecznie otworzyłam gabinet korzystając z własnych oszczędności.
Ile kosztuje uruchomienie takiego biznesu?
Mogłabym oczywiście masować u klienta, ale mam taką usługę w ofercie i od początku działalności nikt z niej nie korzystał. Poza tym wychodzę z założenia, że jeśli ktoś chce skorzystać z takiego zabiegu, to też po to, aby wyrwać się z domu, znaleźć w przyjemnym miejscu. Dlatego przede wszystkim zainwestowałam w salon. Musiałam wynająć pomieszczenie, dostosować je do swoich potrzeb i wyposażyć. Kupiłam stół do masażu, meble, ręczniki, kosmetyki. Na sam start wydałam około 10 tys. zł.
Jakie stałe koszty pani ponosi?
To jest koło 1600 zł miesięcznie na opłacenie wynajmu, ZUS, reklamę i bieżące zakupy.
Jakie były początki firmy?
Działam od września. Pierwsi klienci trafili do mnie przez internet. Jeśli chodzi o reklamę, to stawiam głównie na internet i rzeczywiście 95 proc. moich klientów pochodzi stamtąd. Oczywiście informacje o salonie były też rozpowszechniane przez znajomych, z czasem również przez klientów, którzy polecają mnie dalej. Ostatnio również dwukrotnie umieszczałam swoją ofertę w serwisie zakupów grupowych.
Jakie predyspozycje są potrzebne do pracy w tym biznesie?
Przede wszystkim trzeba lubić kontakt z człowiekiem i z ciałem. Nie można się brzydzić ciała, dotyku. Wbrew powszechnej opinii nie trzeba natomiast mieć specjalnie dużo siły. Przydadzą się natomiast zdrowe plecy.
Ilu klientów pani przyjmuje?
Obecnie jestem na etapie wypracowywania sobie stałych klientów, którzy będę mnie regularni odwiedzali. Dodatkowo, ze względu na to, że mam małe dziecko, pracuję głównie po godz. 16, najczęściej do 20 – 21. W tym czasie przyjmuję najczęściej dwie, trzy, czasem cztery osoby.
Czy taka liczba pozwala się Pani utrzymać?
W tej chwili zarabiam przede wszystkim na koszty. Moje zarobki zleżą nie tylko od liczby klientów ale także od tego, na jaki zabieg przychodzą. Jeślii będzie to wyłącznie masaż głowy za 30 zł, to mogłabym pracować cały dzień, niewiele z tego mając. Z moich kalkulacji wynika, ze jeśli byłyby to zabiegi droższe, na przykład masaże za 130 zł, to cztery osoby dziennie wystarczyłyby, żeby się utrzymać i zarobić na życie. Najczęściej jednak klienci przychodzą na masaże klasyczne - relaksacyjne, to koszt 70-80 zł.
Czy w tej branży jest duża konkurencja?
Konkurencja jest duża. W ostatnim czasie potworzyło się sporo większych kompleksów, w których wspólnie działają na przykład fryzjer, kosmetyczna, manikiurzystka i masażysta. I najczęściej są one zlokalizowane w centrum miasta. Też na początku myślałam, że to dobry pomysł, bo „nagania się” sobie klientów. Ale okazuje się, że niekoniecznie, bo jest tam często hałas, tłok, ruch, małe pomieszczenia. A w tym interesie bardzo liczy się atmosfera miejsca, komfort klienta. Dlatego stwierdziłam, że wolę być w miejscu spokojnym, w otoczeniu przyrody. W centrum jest też problem z parkowaniem, o tym klienci często wspominają.
Jakie ma pani plany na przyszłość?
Przede wszystkim chciałabym, żeby gabinet się cały czas rozwijał, żebym zdobył stałą grupę klientów i oczywiście cały czas zdobywała kolejnych. Sama również chcę się rozwijać i podnosić swoje kwalifikacje.
Rozmawiała ŁP
Artykuł jest częścią cyklu Start!, w którym prezentujemy młode firmy z województwa zachodniopomorskiego.
Partnerzy cyklu:
Partner główny: |
Partner: |