Start!: Projektantka dziecięcych marzeń
Dagmara Dobrzeniecka projektuje i aranżuje dziecięce pokoje. W tym bajkowym biznesie trzeba jednak cały czas myśleć o zdobywaniu kolejnych klientów.
Przeczytaj inne artykułu z cyklu Start!>>
Czym zajmuje się pani firma - Colour Studio?
Dagmara Dobrzeniecka: Colour Studio to pracownia projektowania wnętrz. Będąc z wykształcenia architektem wnętrz mogę projektować zarówno wnętrza budynków użyteczności publicznej, jak i prywatne mieszkania. Zakładając firmę chciałam jednak znaleźć też dla siebie jakąś specjalizację, która z jednej strony pozwoli mi zaistnieć i wyróżnić się w branży, z drugiej – dla mnie samej będzie przyjemna i ciekawa. Są to pokoje dziecięce, w których się specjalizuję, wykonując zarówno projekty jak i malunki na ścianach. Współpracuję też z architektami, dla których wykonuję wizualizacje ich projektów.
Dlaczego akurat taka specjalizacja?
Oprócz tego, że jest to po prostu przyjemne, niezwykle inspirujące i daje wiele możliwości rozwoju, zauważyłam, że ostatnio jest wielki boom na pokoje dziecięce właśnie. Rodzicom bardzo zależy na tym, żeby ich pociechy przebywały w pomieszczeniach ładnych, kolorowych, ale też stymulujących ich rozwój, rozbudzających zainteresowanie światem, itd. Ważne jest dla nich, żeby było to miejsce gdzie dziecko będzie się uczyło, odpoczywało i dobrze czuło bawiąc się.
Skąd pomysł na własną działalność?
Ukończyłam Wyższą Szkołę Sztuki Użytkowej w Szczecinie i praktycznie od początku studiów pracowałam, wykonując różnego rodzaju zlecenia i projekty. Ostatnio pracowałam dla firmy z branży instalacyjno – grzewczej, dla której wykonywałam projekty łazienek. O pracy na własny rachunek myślałam już od dawna, jednak dopiero niepewna sytuacja w pracy skłoniła mnie do tego, żeby podjąć zdecydowane kroki i zorientować się, jakie mam możliwości działania. Ostatecznie firma rozpoczęła działalność w styczniu tego roku.
Szukała pani dofinansowania na rozpoczęcie działalności?
Tak, złożyłam wniosek do Urzędu Pracy o dofinansowanie na założenie firmy. Aplikowałam o 17 tys. i takie wsparcie otrzymałam. Przyznam szczerze, że bez tych pieniędzy Colour Studio jeszcze długo by nie powstało.
Na co je pani przeznaczyła?
Przede wszystkim na program komputerowy do projektowania. Do tego zainwestowałam w sprzęt komputerowy i reklamę, czyli: stronę internetową, ulotki i wizytówki oraz reklamę na samochodzie.
Czy to dzięki reklamie zyskała pani pierwszych klientów?
Wbrew znanemu powiedzeniu, że to reklama jest dźwignia handlu – nie. Generalnie mam wrażenia, że nie przynosi ona takich efektów, jakie większość osób jej przypisuje. W moim przypadku najwięcej klientów do tej pory trafiło do mnie z polecenia, albo poprzez dawne kontakty. Wydaje mi się, że w tej branży to poczta pantoflowa jest najlepszą reklamą. Często jest po prostu tak, że ktoś przyjdzie do znajomego do domu, spodoba mu się wnętrze, które zaprojektowałam, poprosi o kontakt i w ten sposób trafia do mnie kolejna osoba.
Kim są pani klienci?
Niestety cały czas jeszcze pokutuje przekonanie, że na architekta wnętrz stać tylko bogaczy. Zupełnie tak nie jest. Moi klienci to zupełnie normalni ludzie. Często chodzi o projekt nowego mieszkania, ale też już w zamieszkałych chcą na przykład zmienić coś, przebudować. Często jest to tylko jedno pomieszczenie: kuchnia, salon czy tak jak w moim przypadku – pokój dziecięcy.
Ile zatem kosztuje taki projekt?
Jeśli jest to jedno pomieszczenie cena może wahać się od 250 do 1500 zł. Oczywiście wszystko zależy od konkretnego zlecenia.
Ile zleceń udało się już pozyskać?
Tak jak mówiłam, firma działa zaledwie od stycznia. W tym czasie wykonałam ok. 10 większych i mniejszych projektów. Oczywiście bez wsparcia bliskich jeszcze bym sobie nie poradziła finansowo, gdyż tych dochodów jest jeszcze trochę za mało. Liczę, że ok. 20 klientów w miesiącu zagwarantowałoby mi zarobek i bezpieczeństwo finansowe.
Jakie stałe koszty działalności pani ponosi?
Jest to przede wszystkim wynajem biura, dojazdy do klientów, ZUS, telefon. Średnio zamyka się to miesięcznie w kwocie 1,5 – 2,5 tys. zł.
Co z pani perspektywy jest największym problemem dla młodego przedsiębiorcy?
Na pewno nie są to sprawy urzędowe, które dziś można załatwić bardzo sprawnie i szybko. Najgorszy moim zdaniem jest lęk przed tym, ze sobie nie poradzimy i że nie zdobędziemy klientów. Pracując u kogoś najczęściej po prostu dostajemy zadanie do wykonania i nie musimy się o nic martwić. We własnej firmie trzeba praktycznie bez przerwy myśleć o kolejnych klientach. Do tego potrzebne jest duże samozaparcie i kreatywność w ich pozyskiwaniu.
Jakie ma pani plany na przyszłość?
Na pewno chcę utrzymać się na rynku i cały czas rozwijać. W przyszłości na pewno chciałabym zatrudnić kogoś do pomocy. Chciałabym też przenieść swoją działalność „bliżej ludzi”, połączyć pracownię z czymś na kształt galerii, w której będę mogła prezentować swoje prace ale także stworzyć bardziej kompleksową usługę, na przykład w przypadku pokoi dla dzieci, oprócz samego projektu, mieć w ofercie również elementy wyposażenia takiego pokoju.
Rozmawiała Łucja Pawłowska
Artykuł jest częścią cyklu Start!, w którym prezentujemy młode firmy z województwa zachodniopomorskiego.
Partnerzy cyklu:
Partner główny: |
Partner: |