Informacje 2012-05-13

Start!: Fotobiznes Justyny

Justyna Sierpińska fotografii uczyła się w Hiszpanii. Po powrocie do Szczecina otworzyła własne studio.

Justyna Sierpińska w swoim studiu /fot.: ŁP / Justyna Sierpińska w swoim studiu /fot.: ŁP /

Wielka, jasna pracownia na pierwszym piętrze przemysłowego budynku, w który cały czas trwa produkcja. Wchodząc do niego, możemy być zaskoczeni tym, co zobaczymy za drzwiami opatrzonymi barwną tablicą z nazwą firmy: J.Design studio fotograficzne oraz szkoła fotografii. W środku: lampy, blendy, trochę sprzętu i rekwizytów, wygodne kanapy da klientów. Resztę przestrzeni wypełniają wiszące plansze ze zdjęciami: surferzy w akcji, egzotyczne piękności, panny młode...

- Prowadzę studio fotograficzne, w którym wykonuję różnego rodzaju sesje zdjęciowe – mówi Justyna Sierpińska, właścicielka J.Design. – Robię również zdjęcia plenerowe, najczęściej są to sesje ślubne. Od niedawna staram się również dzielić swoją wiedzą i umiejętnościami z innymi pasjonatami fotografii, podczas prowadzonych przez siebie kursów.

Justyna Sierpińska jest absolwentką grafiki na Wyższej Szkole Sztuki Użytkowej. Jednak już podczas studiów odkryła, że to właśnie fotografia jest jej największą pasją. Uczestniczyła w wielu warsztatach, w końcu wyjechała do Hiszpanii na wymianę studencką. Tam mogąc wybrać sobie specjalizację i padło właśnie na fotografię. Po powrocie do kraju, w 2008 roku podjęła pierwszą próbę rozkręcenia własnego biznesu fotograficznego. - Miałam malutkie studio, niecałe 30 m kw. – wspomina początki swojej działalności – Zaczęłam też zajmować się sesjami ślubnymi. Niedługo potem jednak zawiesiłam działalność i powtórnie wyjechałam do Hiszpanii, gdzie studiowałam fotografię mody i reklamową. Oczywiście również tam cały czas starałam się pracować i zdobywać doświadczenie.

Do Szczecina Justyna wróciła kilka miesięcy temu i od razu postanowiła reaktywować swoją młodą firmę. Wynajęła większe studio, uzupełniła sprzęt, odnowiła dawne kontakty, opracowała plan działania i przede wszystkim urządziła huczne otwarcie nowego studia.

- Tak naprawdę, jeśli ktoś chce zacząć działalność w tej branży na początek wystarczy aparat i kilka dobrych obiektywów – radzi. – Nie trzeba mieć studia, można robić tylko reportaże i plenery. Jeśli natomiast chcemy zająć się bardziej profesjonalnie fotografią studyjną, modą czy reklamą, wtedy potrzebujemy trochę przestrzeni, kilka lamp, jakieś rekwizyty, programy komputerowe do obróbki. Ja osobiście nie miałam funduszy żeby to wszystko na raz kupić, kompletowałam sprzęt przez kilka lat.

Justyna pracuje zazwyczaj sama. Nie tylko robi zdjęcia, ale także stylizuje sesje. Ukończyła nawet specjalnie kurs wizażu i stylizacji, żeby nie zatrudniać w tym celu specjalnie dodatkowej osoby. Przy większych sesjach, plenerach i ślubach zatrudnia jednak najczęściej asystentów, którzy potrzymają blendy czy pomogą przenieść sprzęt. Jakie zlecenia otrzymuje najczęściej? - Bardzo popularne są obecnie pamiątkowe sesje zdjęciowe, które utrwalają najpiękniejsze chwile w życiu – mówi fotografka. – Często przychodzą do mnie panie w ciąży, czy rodzice z małymi dziećmi, którzy chcą mieć ładne zdjęcia. Ostatnio też coraz częściej zgłaszają się do mnie odważne kobiety, które taką sesję traktują jako prezent dla ukochanego. Czasem są t tylko przebieranki i ładne stylizacje – typowe sesje glamour, a czasem coś bardziej odważnego...

Do tego dochodzą kursy fotografii prowadzone przez przedsiębiorczą właścicielkę J.Studio. Podzielone są one ze względu na poziom zaawansowania uczestników oraz na różne tematy szczegółowe. A zatem jest zarówno cykl zajęć dla osób zupełnie „zielonych”, zaczynający się od tego, jak obsługiwać aparat, a także kursy dla profesjonalistów i zaawansowanych miłośników fotografii, podejmujące konkretne zagadnienia, na przykład oświetlenie studyjne, obsługę programów graficznych czy fotografię mody.

- W Szczecinie działają trzy - cztery studia na najwyższym poziomie, które robią renomę tej branży – ocenia Justyna Sierpińska. – Jeśli chodzi o jakość usług i trendy to mam porównanie z rynkiem hiszpańskim. W porównaniu z nim, u nas ciągle jest jeszcze bardzo dużo pozowania, sztucznych uśmiechów. Ja stawiam na bardziej psychologiczne podejście, nawiązanie dobrego kontaktu z fotografowaną osobą. Jeśli chcę żeby była uśmiechnięta, to po prostu musze ten uśmiech naturalnie na jej twarzy wywołać. Tym bardziej jest to ważne, kiedy robię sesje zwykłym ludziom, którzy przecież nie mają pojęcia o pozowaniu.

Jednak właścicielka J.Studio dostrzega zmiany na rynku jakie nastąpiły w ciągu ostatnich kilku lat. – Przed moim wyjazdem do Hiszpanii miałam mnóstwo zleceń ślubnych, praktycznie cały kalendarz zajęty – mówi. – W tej chwili jest z tym trochę gorzej. Konkurencja jest bardzo duża, powstało bardzo wiele firm, wielu fotografów się reklamuje. Niestety wielu z nich psuje rynek oferując swoje usługi za jakieś śmieszne pieniądze. Nie wyobrażam sobie nawet, jakiej jakości są to zdjęcia. Ale słyszałam o paru przypadkach, kiedy do renomowanego studia przychodziła zrozpaczona para młoda z prośbą o uratowanie ich zdjęć z uroczystości, bo niestety nie nadawały się raczej do publicznego pokazywania. Taka „konkurencja” niestety nie robi nam dobrze. Dlatego tym bardziej cieszę się, że mam swoja niszę, którą są kursy, w których z resztą bardzo dobrze się czuję. Chciałabym je rozwijać, nie przestając jednocześnie robić zdjęć, bo to cały czas jest moja największa pasja.
 

ŁP

Artykuł jest częścią cyklu Start!, w którym prezentujemy młode firmy z województwa zachodniopomorskiego.

Partnerzy cyklu:

                      Partner główny:

        Partner:

 


Tematy: start (171) |
aktualizowano: 2012-07-01 14:33
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: