Nasz miód to teraz produkt luksusowy
Szczecinbiznes.pl: Od kiedy działa Pasieka Fujarskich?
Grzegorz Fujarski: Pierwszy słoik miodu mój tata sprzedał w1971 roku i na ten moment datujemy początek działalności. Pszczoły zawsze były jego pasją. Już wcześniej miał kilka uli i zajmował się tym hobbystycznie. Kiedy przeprowadził się z Kujaw na Pojezierze Drawskie, przywiózł pszczoły ze sobą. Wtedy też stwierdził, że mógłby na swoim hobby zacząć zarabiać.
Jak obecnie funkcjonuje firma?
Jest to typowy interes rodzinny. Produkcją, czyli pszczołami zajmuje się tata i starszy brat. Ja odpowiadam za dystrybucję, marketing i obsługę produktu regionalnego. Pomagają nam również inni członkowie rodziny. Nasza pasieka liczy obecnie średnio 600 rodzin pszczelich. Dalszy proces produkcji: wirowanie i konfekcjonowanie, odbywa się w specjalnie przystosowanych pomieszczeniach, w piwnicach naszego domu. W planach mamy jednak budowę nowej rozlewni. Zaczniemy od 300-metrowej hali, w której odbywać się będzie konfekcjonowanie miodu i składowanie.
Miód drahimski, który produkujecie jest dziś na unijnej liście produktów tradycyjnych i posiada znak „Chronione pochodzenie geograficzne”. Jak udało się to osiągnąć?
Z ideą produktów regionalnych zapoznaliśmy się około roku 2000. Spotkaliśmy się wtedy z panem Markiem Sztarkiem, prezesem Szczecin-Expo, który nam o tym opowiedział. Wtedy powstał pomysł, żeby wypromować Czaplinek poprzez produkt regionalny. A takim był właśnie miód. W ten sposób zawiązała się inicjatywa kilku pszczelarzy i rozpoczęliśmy procedury związane z uzyskaniem tytułu. Wspomagały nas w tym różne instytucje, takie jak Urząd Marszałkowski czy Szczecin-Expo właśnie. Włożyliśmy w to bardzo dużo pracy i sporo pieniędzy. Dzięki temu jednak 1 czerwca 2006 roku miód drahimski został wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych, jako pierwszy produkt w zachodniopomorskiem. Niedługo potem rozpoczęliśmy starania o nadanie mu unijnego znaku chronionej nazwy pochodzenia. Udało się i w czerwcu tego roku Komisja Europejska zarejestrowała miód drahimski w kategorii Chronione Oznaczenie Geograficzne
Co oznaczają te tytuły i kto może ich używać?
Oznacza to, że obecnie pod marką „Miód drahimski” może być sprzedawane jedynie miody pochodzące z pasiek leżących na terenie czterech gmin na Pojezierzu Drawskim: Czaplinka, Wierzchowa, Barwic i Bornego Sulinowa oraz Nadleśnictwa Borne Sulinowo, które spełniają szczegółowe warunki specyfikacji. W tej chwili mają do tego prawo cztery firmy, od początku zaangażowane w proces tworzenia marki.
Jakie to warunki, poza geograficznymi?
Jest ich bardzo dużo – w dokumentacji zajmują 40 stron. Mówią między innymi o tym, jakie kwalifikacje musi posiadać pszczelarz, jakie musi mieć pszczoły i ule, jaki sprzęt i zaplecze. Sam miód musi też spełniać bardzo rygorystyczne normy jakości. Są one dużo ostrzejsze niż normy polskie czy unijne.
Jak unijne oznaczenia wpłynęły na interesy firmy?
Na pewno nasz miód stał się bardziej znany i rozpoznawalny. Już same starania o nadanie tytułu wymagały od nas szerszego rozpromowania produktu. Stąd nasza częsta obecność na różnego rodzaju targach czy wystawach. W tej chwili miód drahimski jest już znany w całej Polsce. Jest obecnie traktowany jako towar luksusowy, co pozwala nam na podniesienie ceny. Choć to wynika również z wyższych kosztów produkcji, ze względu na zaostrzenie norm. Na pewno nasz rynek zbytu znacznie się powiększył, a nasz miód jest teraz poszukiwany przez klientów.
Znakiem mogą się posługiwać cztery firmy. Nie rywalizujecie między sobą?
Zdecydowanie nie. Firmy należą do zaprzyjaźnionych pszczelarzy, którzy razem pracowali na tę markę. Rynek jest tak duży, że nie wchodzimy sobie w drogę, a wręcz przeciwnie – wspieramy się.
Jak dużo miodu sprzedajecie?
Nie chciałbym zdradzać szczegółów, ale są to dziesiątki ton rocznie. Z roku na rok pasieka jest powiększana, a produkcja coraz większa. Mimo to np. w ubiegłym roku miodu zabrakło - wszyscy producenci miodu drahimskiego wyprzedali cały towar przed czasem.
Gdzie trafia wasz miód?
Jest dystrybuowany w całej Polsce. Są to delikatesy, sklepy ze zdrową żywnością, galerie handlowe, itp.
A rynki zagraniczne?
Jeszcze nie mamy takich planów. Najpierw chcemy zapełnić rynek Polski.
Widzi Pan tu jeszcze miejsce dla nowych firm?
Żeby być dobrym pszczelarzem trzeba przede wszystkim kochać pszczoły i włożyć w to dużo serca oraz pracy. To jest podstawa i bez tego trudno mi jest sobie wyobrazić prowadzenie takiej działalności. Ale miejsce na rynku na pewno jeszcze jest.
Czy taki biznes wymaga dużych nakładów?
Podstawowy wydatek to kupno i późniejsze naprawy uli. W naszej firmie robimy je sami, według projektu taty. Trzeba mieć oczywiście budynki czy pomieszczenia do produkcji i składowania oraz sprzęt do wirowania i konfekcjonowania miodu. Koszta zależą od jakości tego wszystkiego i tego, jaki produkt chcemy stworzyć. My co roku inwestujemy w firmę, utrzymując jakość naszego miodu na najwyższym poziomie.
Jakie gatunki miodu macie w swojej ofercie?
Produkujemy pięć gatunków miodu: lipowy, gryczany, rzepakowy, wielokwiatowy i wrzosowy. Ten ostatni nie zawsze jest, gdyż wymaga odpowiednich warunków pogodowych. W tym roku raczej nie będzie dostępny.
Jaki miód pan najbardziej lubi?
Najbardziej lubię wrzosowy i spadziowy, ale ten drugi nie występuje w naszym regionie. Kupuję go, kiedy jestem w górach.
Rozmawiała Łucja Pawłowska