Informacje

Informacje 2016-12-14

Święta od kuchni w Świecie Biznesu

O świątecznych daniach, biznesie gastronomicznym i nowych restauracjach opowiadają: Irina Nikolenko (restauracja Ukraineczka, Litewski Dom oraz Gruszka i Pietruszka), Dariusz Kunikowski (Zamkowa i Stara Rzeźnia) oraz Mariusz Łuszczewski (Buddha, Tokyo i Bollywood).

Mariusz Łuszczewski, Irina Nikolenko, Dariusz Kunikowski, Włodzimierz Abkowicz, Magdalena Szczepkowska /fot.: mab / Mariusz Łuszczewski, Irina Nikolenko, Dariusz Kunikowski, Włodzimierz Abkowicz, Magdalena Szczepkowska /fot.: mab /

Jak się zaczęła państwa przygoda z gastronomią?

Irina Nikolenko: Nie planowałam, że będę prowadzić restauracje. Z zawodu jestem kosmetologiem, skończyłam studia i przez wiele lat miałam salon kosmetyczny. Mój mąż pochodzi z Litwy, ja jestem z Ukrainy. On nie mógł mentalnie odnaleźć się na Ukrainie, ja miałam barierę, żeby zamieszkać na Litwie. Zdecydowaliśmy się, że zostaniemy w Polsce. Mijały lata, pracowaliśmy, dzieci rosły, ale tęsknota za domem rodzinnym cały czas była w sercu. W takiej sytuacji, kiedy przychodzi nam żyć daleko od rodziny, kiedy - tak, jak ja, mogę liczyć tylko na siebie i męża, przypomina mi się ciepło z dzieciństwa. I to zadecydowało o tym, że otworzyłam restaurację Ukraineczka, na ścianach której powiesiłam zdjęcia trzech pokoleń mojej rodziny. To dało mi wsparcie i przekonanie, że robię to, co lubię. Filozofią mojej restauracji są smaki dzieciństwa, a 70 proc. przypisów w Ukraineczce to są przepisy mojej babci. Początki nie były łatwe. Wszystko, co działo się w restauracji, łącznie z pracą w kuchni, było stworzone moimi rękoma. Dopiero po półtora roku mogłam pozwolić sobie na zatrudnienie pracowników. Dziś jestem dumna z tego, że goście chwalą moją kuchnię i wracają do moich restauracji. Cieszę się również, że mogę zatrudniać moich rodaków z Ukrainy.

Mariusz Łuszczewski: Zostałem wychowany w rodzinie restauratorów. Mój tata założył pierwszą w Polsce profesjonalną sieć fast- -foodów Mic Mac, a moja mama otworzyła pierwszą Pizzę Hut we Wrocławiu, a następnie w Szczecinie. Chcąc nie chcąc, wychowałem się w restauracjach. Pójście więc w tym kierunku było dla mnie czymś naturalnym. Po maturze wyjechałem do Wrocławia i zacząłem pracować dla sieci hoteli. Tak zaczęła się moja profesjonalna kariera, jeśli chodzi o hotelarstwo i gastronomię. Po powrocie w 2009 roku ze Stanów Zjednoczonych podjęliśmy rodzinną decyzję, że będziemy rozwijać w Szczecinie kierunek egzotyczny w gastronomii. Obok restauracji Bombay, którą moja mama prowadzi od 21 lat, otworzyliśmy pod marką Exotic Restaurants również restaurację tajską Buddha. Naszym kolejnym projektem była restauracja Tokyo Sushi’n’Grill, a najnowszym - restauracja Bollywood Street Food, w której serwujemy dania z południowych Indii, w odróżnieniu od Bombay’u, gdzie serwujemy wykwintne dania północnych Indii.

Dariusz Kunikowski: Jeśli chodzi o naszą firmę, to jesteśmy firmą rodzinną, trzypokoleniową. Działalność gastronomiczną rozpoczęli jeszcze moi rodzice w ciężkich czasach PRL-u, w latach 70. XX wieku. Trwa to do dziś poprzez moją osobę, i sięga także poprzez mojego syna Marka, który odziedziczył wenę do tego pięknego, ale bardzo ciężkiego zawodu. Marek podjął wyzwanie i dziś zarządza restauracją Stara Rzeźnia, co zresztą mu się udaje. Prezentujemy kuchnię typowo polską. I tu znowu wrócę do historii. Okres PRL-u był niezwykle trudny dla gastronomii. Brakowało produktów. Życie restauratorów było skomplikowane. Zmiany w kuchni, którą proponujemy na przestrzeni dziesięcioleci, są w naturalny sposób związane ze zmianami politycznymi i gospodarczymi, które zachodziły w naszym kraju. Staramy się nadążać za wyzwaniami teraźniejszości i wydaje mi się, że to się nam udaje. Na Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie jesteśmy obecni już od 20 lat. I to jest ewenement w skali szczecińskiej.

Na co zapraszają państwo gości w okresie świąteczno-noworocznym?

Dariusz Kunikowski: Staramy się, żeby nasze menu zawsze było związane z kalendarzem - czyli z porą roku, a produkty z regionem. W naszych restauracjach karty menu zmieniane są co dwa, trzy miesiące. Ale oprócz tego jest mniejsza karta, która zmienia się co dwa tygodnie. Rzecz jasna czasami wracamy do jakiegoś pomysłu, jednak za każdym razem jest to robione w nieco innej formie, w innej wariacji kulinarnej. Co proponujemy na teraz? Polska słynie z gęsi, więc w naszych kartach można się spodziewać gęsiny. Przykład: półgęsek, czyli filet z suszonej piersi podwędzonej. Mamy rosół z gęsi lub z kaczki. Wśród propozycji jest udo kacze konfitowane czy też pierogi z gęsiną.
...

Cała rozmowa w magazynie Świat Biznesu nr 12/2016 (PDF) i na www.swiatbiznesu.com


W numerze również:

  • Rozmowa „W dwa ognie” z Małgorzatą Fieducik, dyrektor hotelu Novotel Szczecin Centrum.
  • Felietony szczecińskich ekonomistów. Trumponomiką zajmuje się prof. Aneta Zelek. Nad konstytucją biznesu pochyla się prof. Dariusz Zarzecki, a nad poszukiwaniami odpowiedzi na nurtujące świat pytania z dziedziny ekonomii zastanawia się prof. Stanisław Flejterski.
  • Karuzela kadrowa w województwie
  • Twarze Biznesu
  • Kultura: nowości w repertuarze Operze na Zamku i twórczość Mariana Preissa.
     


SG

Tematy: Świat Biznesu (26) |
aktualizowano: 2016-12-22 01:04
Wszystkich rekordów:

Społeczność