Opinie

Opinie 2010-09-30

Ekonomia na śniadanie

W 2011 roku wzrost gospodarczy Polski utrzyma się na poziomie z roku 2010, będzie miał jednak lepszą jakość - prognozował Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK na spotkaniu w Szczecinie.
Maciej Reluga zapowiada utrzymanie wzrostu gospodarczego /fot. SG/ Maciej Reluga zapowiada utrzymanie wzrostu gospodarczego /fot. SG/

Ekonomista był gościem śniadania biznesowego zorganizowanego 30 września przez bank BZWBK w hotelu Radisson BLU dla wybranych klientów.

- Bardzo często klienci banku zadają mi pytanie o to, gdzie jest teraz polska gospodarka. Według zegara koniunktury - wykresu publikowanego co miesiąc przez BZ WBK wynika, że Polska  w drugim kwartale 2010 roku wróciła do fazy ekspansji, z której wyszła w 2007 roku - mówi Maciej Reluga.

Jego zdaniem, o ile w 2010 roku głównym motorem wzrostu gospodarczego Polski jest produkcja przemysłowa, o tyle w 2011 będzie to produkcja w sektorze budowlanym, ciągnięta do góry w dużej mierze przez inwestycje w infrastrukturę  i zastrzyk w postaci funduszy unijnych. Na niezłe wyniki polskiej gospodarki wpływa również optymizm dotyczący konsumpcji w najbliższych kwartałach.

- Także wzrost nakładów inwestycyjnych polskich firm oraz rosnący wskaźnik wykorzystania mocy produkcyjnych zwiastuje wzrost gospodarczy - uważa ekonomista.

Relugę niepokoi natomiast demografia i sytuacja fiskalna Polski. Chodzi nie tylko o niski przyrost naturalny, ale też o fakt, że odwrotnie niż w krajach strefy euro spada u nas aktywność zawodowa. Wśród osób w wieku od 15 do 64 lat pracuje tylko 65 proc.  W wieku 55-64 lat - tylko jedna trzecia. Zdaniem ekonomisty nie widać też, mimo zapewnień rządu, szans na obniżenie wydatków sektora publicznego. Na pocieszenie pozostaje świadomość, że nie grozi nam powtórka scenariusza greckiego. Dlaczego? Bo w przypadku przekroczenia 55-proc. progu ostrożnościowego zapisanego w ustawie o finansach publicznych (stosunek długu publicznego do PKB) rząd będzie zmuszony wprowadzić w życie bolesne oszczędności w kwocie dziesiątków miliardów złotych.

Co ciekawe, niepokojąca sytuacja fiskalna Polski nie wpływa na kurs naszej waluty.

- Na tle innych krajów Europejskich pod względem długu publicznego i deficytu jesteśmy mniej więcej w środku. Na kurs euro wpływają w największej mierze czynniki globalne i apetyt lub awersja do ryzyka inwestorów - tłumaczy Maciej Reluga. Jego zdaniem w długim okresie złoty będzie się umacniać, choć czekają go krótkotrwałe okresy osłabienia. Bank BZ WBK szacuje średnioroczny kurs EUR/PLN w 2010 roku na 3,96, a w 2011 roku n 3,81. Wzrost PKB zdanie ekspertów banku powinien utrzymać się w przyszłym roku na poziomie 3,5 proc.

SG

Tematy: bank (38) | ekonomia (7) |
aktualizowano: 2010-10-07 11:48
Wszystkich rekordów:

Społeczność