- W tym roku na pewno nie jest źle, chociaż odnotowaliśmy w porównaniu z ubiegłym rokiem spadek sprzedaży o ok. 20 proc. – przyznaje Jan Przepłata, prezes firmy Polmotor, dealera Nissana i Kia. – Taki stan rzeczy nie jest jednak w przypadku naszej firmy spowodowany sytuacją na rynku, a ofertą, która w ubiegłym roku przyciągnęła nadzwyczajną liczbę klientów. Dzięki wyprzedaży niektórych modeli, których cena spadała nawet o 40 proc., w ciągu całego roku sprzedaliśmy ponad 700 samochodów, co dało nam trzecie miejsce pod względem sprzedaży w woj. Zachodniopomorskim.

-Porównując z ubiegłym rokiem, sprzedaż w naszym salonie jest rzeczywiście minimalnie mniejsza - mówi dyrektor zarządzający Lexus Szczecin Paweł Majewski. – Widać to szczególnie wyraźnie dlatego, że ubiegły rok był bardzo dobry. Jednak spora część sprzedanych wtedy samochodów, wyjechała za naszą niemiecką granicę. Niemcy stanowili w ubiegłym roku ok. 10 – 12 proc. wszystkich naszych klientów. Wynikało to zarówno z dopłat, które mogli uzyskać za zakup nowego auta, jak i mocnego euro. Obecnie i jedno i drugie się skończyło, więc i zainteresowania zakupami u nas nie ma.

- Już teraz niektórzy Polacy jeżdżą obsługiwać samochody do przygranicznych niemieckich miejscowości. Jeśli euro jeszcze osłabnie, możliwe, że zaczną kupować tam samochody. Jednak należy się cieszyć, że granica jest otwarta, bo w przyszłości będą mogły skorzystać na tym nasze firmy - uważa Tadeusz Dudojć, szef rady nadzorczej firmy Euro-Centrum-Tadeusz, zachodniopomorskiego dealera Volkswagena i Skody oraz partnera serwisowego Audi.

- Niepewność rynku finansowego zawsze ma odzwierciedlenie w sprzedaży samochodów nowych – odnotowaliśmy spadek w granicach 8-10 proc., jednak zdecydowanie większy kłopot dotyczył serwisu mechanicznego. W styczniu i lutym zdecydowanie mniej klientów odwiedziło nasze warsztaty, jednak zimowa aura i trudne warunki na drogach sprawiły że pełne ręce pracy mieli nasi fachowcy w serwisie blacharsko-lakierniczym - mówi Paweł Michalik, prezes Polmozbytu, który prowadzi salony Fiata, Peugeota, Hondy i Seata oraz ma własne warsztaty.

Za rok będzie lepiej?

- Mamy za sobą dobry rok w branży motoryzacyjnej. Jednak był on dobry dlatego, że to Angela Merkel zapłaciła nam za samochody. Chodzi mi o program rządowych dopłat do kupna nowych aut w Niemczech. Żeby te liczby urealnić, musielibyśmy obniżyć wyniki sprzedaży w skali kraju o 50 tys. samochodów. Jeśli chodzi o ten rok to branżę czeka spadek sprzedaży - uważa Tadeusz Dudojć.

- Informacje napływające ze wszystkich zakątków Unii Europejskiej nie należą do optymistycznych. Sprzedaż w większości krajów zmniejsza się. Miesięczne spadki w skrajnych przypadkach przekraczają poziom 50 proc. Kraje, które jeszcze niedawno „ciągnęły” rynek europejski do góry, dziś mają swój znaczący udział w spadku globalnym. Dobrym wskaźnikiem oceny jest wskaźnik chłonności, czyli liczba rejestrowanych/sprzedawanych samochodów na tysiąc mieszkańców. W przypadku rynku polskiego wskaźnik ten osiągnął poziom zaledwie 8 samochodów sprzedanych w ciągu całego roku i jest on jednym z najniższych w Europie. Biorąc to pod uwagę sądzę, że polski rynek w najbliższych latach może utrzymać dużo lepszą kondycję nie reagując tak drastycznie - ocenia Paweł Michalik.

Paweł Majewski nie przewiduje, aby jeszcze w tym roku nastąpiła radykalna poprawa wyników sprzedaży. Jego zdaniem prawdziwy „pokryzysowy boom” nastąpi dopiero w roku 2011.

Lexus wykorzystał jednak moment kryzysu, jednocześnie przygotowując się na poprawę sytuacji, i już w drugiej połowie tego roku otworzy dwa nowe salony samochodowe przy ul. Mieszka I. Będzie można w nich kupić samochody marki Lexus i Toyota. Niedawno szyld Fiata zamienił się na logo Seata po drugiej stronie ul. Mieszka I. Salon wywodzącej się z Hiszpanii marki prowadzi tam Polmozbyt Szczecin. Salon firmy BMW Bońkowscy powstaje natomiast przy rondzie Hakena.

PŁ, mab